Anna Kerth

Anna Kerth wywiad

W aktorstwie i w coachingu zadaje się dużo pytań i próbuje zrozumieć człowieka, jego działania… Ja z natury jestem analitykiem, zawsze dużo czasu spędzałam na próbie zrozumienia drugiego człowieka. Rozkładam na części, dociekam, szukam.  Na pewno coaching wiele u mnie zmienił… To jest coś czego bardzo długo szukałam, rodzaj wolności wynikający z harmonijnego rozłożenia odpowiedzialności. Na pewno postawa coachingowa daje mi jeszcze większą świadomość a zarazem pewnego rodzaju luz…Nie tylko w macierzyństwie, ale w ogóle w życiu bardzo cenię sobie pytania otwarte. Może to dziwne, ale dopiero studia coachingowe, właściwie pierwsza lekcja, uświadomiły mi, jak szybko potrafimy zamknąć drugiego człowieka i nie dać mu możliwości wyboru przez źle zadane pytanie. Z kolei aktorstwo to umiejętność wczucia się w każdą sytuację emocjonalnie ad hoc.Na przykładHeheszek w złości rzuci klockiem, to czasem ja rzucę razem z nim uruchamiając w sobie, jakby to nazwał Jan Peszek, strzęp emocjonalny. Nagle mamy zupełnie inny efekt, niż wtedy, gdybym od razu powiedziała mu, że nie wolno tak robić. Ja poznaję jego perspektywę a z kolei on… reaguje zupełnie inaczej – najczęściej śmiechem – bo poczuł, że ktoś jest razem z nim w jego problemie. Zaznaczam, to nie zawsze droga, ale jeśli pytasz, jak pomagają mi moje dwa zawody w byciu mamą, to między innymi tak.

Jaką jesteś mamą?

Hhaahahha Nie wiem… Ale ostatnio z Michałem rozmawiałam o tym. Zawsze myślałam, że będę bardzo stanowczą, taką twardą mamą. W końcu jestem silną kobietą, dodatkowo u mnie w rodzinie to mama i babcia trzymały wszystko w ryzach.  Taki schemat został mi przekazany i myślałam, że nie inaczej będzie ze mną. Choć z filmów, czy opowieści znajomych a nawet z książek znałam przecież schemat, gdzie ojciec jest tym stanowczym, a mama zawsze na coś pozwoli, utuli, ciasteczko przemyci… No to już wiem, że jestem „miętka rura”. Tam, gdzie wymaga tego sytuacja potrafię być stanowcza, ale w rzeczach błahych odpuszczam, nie umiem się długo gniewać, a cierpliwości to chyba ktoś mi dorzucił  przy porodzie.

Nadopiekuńczą?

Staram się nie być nadopiekuńcza, ale czy mi to wychodzi? Jak mówiłam, są również momenty, gdzie jestem ostra i kategoryczna. Puszczam też go wolno, żeby doświadczał świat na swój sposób. Uważam jednak, że dziecku trzeba wyznaczać granice dla jego własnego dobra, dla jego bezpieczeństwa. Przyznaję, że gdy ktoś przyprze mnie do muru potrafię być typową matką lwicą. Stanę na głowie, zrobię wszystko, by ochronić syna. Zresztą zaczęło tak być od chwili, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Nagle hierarchia wartości uległa nieco zmianie… albo po prostu teraz przyszedł jej manifest. Po pierwsze rodzina…

Anna Kerth wywiadAnna Kerth wywiadAnna Kerth wywiad

Pamiętam Twój emocjonalny wpis na Instagramie.

Taaak…. To była reperkusja hormonów i wielu doświadczeń z okresu ciąży. Hormony mają różny wpływ na każdą kobietę, ja po 9 miesiącach wiedziałam już, że one na mnie mają bardzo duży wpływ emocjonalny – wszystko odbierałam jeszcze bardziej intensywnie, a umówmy się, jestem aktorką, więc już jestem dość emocjonalna… Bardzo przeżyłam fakt, że news o ciąży nie wyszedł ode mnie. Nie chciałam niczego ukrywać, ale też uważałam, że dopóki nikt nie pyta, to po co mam robić z tego halo. Zwłaszcza, że chciałam zapewnić sobie a najbardziej Młodemu maximum spokoju. Zresztą tak samo miałam w bezpośrednich kontaktach ze znajomymi. Dopóki ktoś się nie odezwał i nie zapytał co tam u mnie albo jak się czuję, to nie wychodziłam z inicjatywą obwieszczania o ciąży. A tu nagle po jednym z eventów info, że jestem ciąży. Idąc tam oczywiście miałam świadomość, że jestem w 7 miesiącu ciąży i mogą pojawić się pytania, ale nie chciałam robić z tego wielkiego halo. I naprawdę uwierz mi na pokazie nikt nawet nie spojrzał dwuznacznie.

Fotoreporterzy?

Nawet oni, którzy są wyczuleni na takie newsy, bo bardzo dobrze się sprzedają, pomimo mojej obcisłej sukienki nie zorientowali się. Udzieliłam wtedy parę wywiadów, ale nawet nie było tematu rodziny, zero zająknięcia, więc miałam luz a nawet po cichu się cieszyłam. Miałam poczucie totalnego spokoju…, aż do momentu, gdy wyszłam z pokazu. Chwilę później pojawiło się, że Kerth jest w ciąży. Totalnie mnie to zabolało, ponieważ fakt o ciąży wyszedł na jaw jakby poza mną. Byłam tam, ale nie miałam możliwości, aby zadecydować o czymkolwiek. Nawet ucieszyć się tak po ludzku… Gdyby ktoś na miejscu zapytał, mogłabym inaczej do tego podejść. Dlatego po porodzie postanowiłam, że tym razem będzie inaczej.

Wrażliwy czas.

Tak, okres ciąży był dla mnie bardzo drażliwy. Byłam mega wyczulona na pytania, komentarze, oceny. Ale dobrze wspominam ciążę. Pierwszy trymestr był bardzo ciężki, ale jak to bywa jest to czas największego paradoksu z tego okresu. Ty się czujesz potwornie, a tu nic nie widać. Mało tego, nie chcesz nic mówić, żeby nie zapeszać. Bardzo wiele z nas chce odczekać przecież przynajmniej te 12 tygodni. A potem… nadal nic nie widać a robi się coraz ciężej… i tak w kółko coś. Pamiętam ile odwagi musiałam w sobie wykrzesać, by pójść do kasy bez kolejki. To były takie manewry. Teraz już się nie certolę. Uważam, że kobiety w ciąży nie powinny się tłumaczyć, prosić, przepraszać! Nie powinno tak być.  Kobiety z małymi dziećmi również powinny mieć pierwszeństwo przy kasach, ale nabierasz tej świadomości dopiero wtedy, gdy tego doświadczasz.

Anna Kerth wywiadAnna Kerth wywiad

Jak reagowałaś na publiczne oceny, osądy?

Dla dobra siebie, po prostu zamykałam się i odreagowywałam w domu. Człowiek w takich sytuacjach musi wyrzucić z siebie emocje, wygadać się mężowi, podnieść głos albo zwyczajnie się popłakać.

Domyślam się, że poziom drażliwości jeszcze bardziej wzrasta przy zjawisku – matki krytykują matki.

Mnie denerwował rodzaj uwłaszczenia kobiety w ciąży. Podobnie jak uwłaszcza się gwiazdy. Nagle wszyscy mają prawo Cię dotknąć, oceniać, powiedzieć ci co powinnaś a czego nie. Każdy ma prawo zapytać, czy to jest chłopiec, czy dziewczynka, stwierdzić czy wyglądasz grubo czy chudo, od razu padają pytania czy będę karmiła albo rodziła naturalnie. Najgorsze jest, że twoje zdanie, twoja opinia w ogóle się nie liczy, tym bardziej, jeśli się nie pokrywa ze zdaniem pytającego. Na dodatek najczęściej tych osób nie interesuje, co odpowiesz, bo pytają po to, by mieć pretekst, a by opowiedzieć swoją historię. Możliwe, że tylko ja tak miałam, ale miałam…i było to dość nagminne.

Czy doświadczyłaś depresji po porodowej?

2 Comments

Add Yours

Komentuj, nie hejtuj