Marta Ścisłowicz. Wywiad

Umówmy się ta rola nie była jakoś zabójczo duża.

Ale mimo, to w mediach jest  to odbierane jako Twój sukces?

Tak, ponieważ była to jedna z większych żeńskich ról, które można  było w tym filmie zagrać. Strasznie szkoda, że ogólnie w kinie jest tak mało ról dla silnych i wyrazistych kobiet. Na szczęście w teatrze Janiczak przełamuje trochę te stereotypy.

Jako aktorka często jesteś przypisywana do regionu, pojawiają się w Internecie artykuły z nagłówkami nasza Tyszanka. Czy taka regionalizacja Cię nie drażni?

Nie. Kocham Śląsk. Bardzo utożsamiam się z tym regionem. Sama często to podkreślam.  Jest również takie poczucie śląskości, które wyczuwa się również w drugim człowieku. Jakby ciągnął swój do swego. Mój chłopak też jest Ślązakiem.  Być może takie nagłówki są sposobem promocji regionu, ale nie drażni mnie to. Nawet moja koszulka, którą mam dzisiaj na sobie herc klekoty jest ze sklepu Gryfnie – ze śląskimi gadżetami.

Marta Ścisłowicz. Wywiad z aktorką.

Myślę długofalowo. Chcę móc żyć z tego zawodu i stawiać sobie fajne wyzwania do późnego wieku.

Wywiad z aktorką Martą Ścisłowicz

To znaczy?

Hercklekoty w gwarze śląskiej oznaczają palpitacje serca. Gryfnie to ładnie.

Będąc bliżej tematów sercowych…, kiedy ślub?

Nie czuję takiej potrzeby. Chyba nie jest mi to potrzebne. Na razie nie czuję potrzeby zakładania rodziny, może kiedyś to się zmieni.

Czyli 30-stka dla Ciebie nie jest wyznacznikiem, że trzeba mieć dzieci?

Nie. Uważam, że trzeba poczuć instynkt macierzyński, póki co go nie mam. Poza tym, to nie tak, że to jest obowiązkowe dla kobiety, czy mężczyzny, że w danym wieku muszą mieć dzieci. Niektórzy może nie muszą ich mieć, nie są do tego stworzeni. Ale oczywiście lubię dzieci w swoim otoczeniu, jestem fajną ciocią.

Nie marzysz o białej sukni?

O nie! Nie mam takiej kliszy z dzieciństwa, że księżniczka w białej bezie (śmiech), chyba jednak póki co nie. Zresztą raz brałam ślub w serialu, miałam białą suknię i już mi wystarczy.

Ale jeśli chodzi o małżeństwo to nie jest to związane z wiarą?

Nie. Być może w momencie kiedy dojdą formalne sprawy, mieszkaniowe, finansowe to może zapadnie taka decyzja.  Na razie o tym nie myślimy. Mój partner myśli podobnie.

Ale dla miłości przeniosłaś się do Warszawy?

Tak, ale wówczas byłam z innym partnerem niż obecnie. Warszawa była dla nas taką wspólną bazą. Mimo to po zakończeniu związku zostałam w Warszawie, także ze względu na możliwość pracy serialowej. Jestem tutaj ósmy rok. Z kolei moje prace teatralne tak się układają, że podejmuję współprace wyjazdowe. Krążę między Bydgoszczą, Krakowem i Kielcami. Ale jestem super zorganizowana. Daję radę.

I nie odpuszczasz.

Nie. Myślę długofalowo. Chcę móc żyć z tego zawodu i stawiać sobie fajne wyzwania do późnego wieku.

Marta Ścisłowicz. Rozmowa o ślubie.

Rozmawiała: Iwona Gielecińska, Zdjęcia: Tola Martyna Piotrowska

Polub, udostępnij, skomentuj.

Katarzyna II – cesarzowa Rosji w latach 1762-1796. Rządziła krajem twardą ręką. Słynęła ze swojej bezwzględności w polityce. Przyczyniła się do rozbiorów Polski. O Katarzynie do tej pory  krąży wiele legend, anegdot i sprośnych żartów, ale bynajmniej nie ze sposobu rządzenia krajem, lecz z powodu jej niezwykle rozpustnego życia. Caryca Katarzyna nie miała żadnych zahamowań, miała wielu kochanków, potrafiła uwieść każdego. Romansowała chociażby ze Stanisławem Augustem Poniatowskim, choć nie tak bezinteresownie – to dzięki jej poparciu został królem Polski. 
Katarzyna doskonale wykształcona, znająca się na architekturze i dziełach sztuki imponowała, używała różnych sposobów by osiągnąć swój cel. Powstało wiele biografii na temat jej rozpustnego życia. Spektakl Caryca Katarzyna nie skupia się na odtworzeniu historii samej w sobie i przedstawieniu wydarzeń historycznych, lecz na ukazaniu psychiki kobiety bezwzględnej, która używała ciała do osiągnięcia władzy. W historii Katarzyny widać bardzo wyraźnie, drogę ciała na tron, politykę pisaną ciałem i na ciele – opisują twórcy spektaklu Caryca Katarzyna. 

 

 

3 Comments

Add Yours

Komentuj, nie hejtuj