Magdalena Lamparska. Co tak naprawdę myśli o Hollywood?

Podam śmieszne porównanie. Nie lubię oglądać siebie na ekranie, bo to jest tak, jakbym odbierała swój poród.

Poważnie? Czyli jakbyś na nowo siebie widziała?

Tak, bo to nie jestem ja. Zobaczyłam kompletnie kogoś innego. Reżyser Maciej Dejczer za każdym razem mówił, nie możesz być taka silna, to nie jest taka dziewczyna. A ja jestem silną osobą. Taką siebie znam. Cieszę się, że zaufałam reżyserowi. W tej pracy, uwielbiam oddawać się w ręce reżysera. Uwielbiam jak mną żongluje, manipuluje, doprowadza mnie do stanów, których nie do końca rozumiem. Czasami to jest trudne. Nie wiesz, jaki będzie efekt. Musisz zaufać.

Na planie filmu „Listy do M” miałaś możliwość zagrania z Maciejem Zakościelnym. Muszę zapytać, współpracowaliście razem wcześniej?

Nie. Poznaliśmy się na zdjęciach próbnych. Muszę, przyznać, że to była jedna z najciekawszych współpracy jaką kiedykolwiek przeżyłam z partnerem. Maciek jest niesamowitym profesjonalistą, a przede wszystkim świetnym człowiekiem, co jest również ważne przy współpracy. Tempo przygotowań było zawrotne. Tydzień wcześniej dowiedzieliśmy się że gramy razem, dlatego decyzja numer jeden była taka, że nie wstydzimy się siebie. Jeżeli, któreś z nas ma jakąś propozycję w danej scenie, niech o tym otwarcie powie, niech się tego nie obawia.

Tyle się u Ciebie dzieje. Były „Listy do M 2”, w marcu będzie film „Kochaj”, za rok premiera  „No Panic with a Hint of Hysteria” oraz „The Zookeeper’s Wife”.

Rzeczywiście, tylko to wszystko nie wydarzyło się w przeciągu jednego miesiąca. Długo  na to pracowałam. Identyfikuje się z  “If you change nothing, nothing will change”. Ja jakiś czas temu zaakceptowałam siebie taką, jaką jestem, skupiłam się na tym by aktorsko się rozwijać, starałam wykorzystywać każdą szansę i zaczęły dziać się cuda. Nowe możliwości, nowe produkcje.

Stąd nauka w studium aktorskim Ivany Chubbuck w Los Angeles?

Jest takie powiedzenie, że każdy aktor ma swój „box of tricks”, takie pudełko ze swoimi  trikami, które wykorzystuje do odegrania ról. Ja lubię się zmagać. Przekraczać samą siebie. Wymagać od siebie więcej. Inspirować się nowymi technikami aktorskimi. Ciągle poszukiwać drogi do stanu bycia, jak najbliżej prawdy kreowanej postaci, która z jednej strony nie jest mną, a z drugiej nią jest.

Czyli bez paniki, ale może… z odrobiną histerii:) Swoją drogą przewrotny tytuł „No Panic with a Hint of Hysteria”.

To jest czarna komedia w stylu „Pół żartem, pół serio”. Reżyser Tomasz Szafrański opowiedział niesamowitą w obrazie historię z zawrotnym tempem akcji. Jedna sytuacja napędza drugą. Tempo i styl opowiadania Tomasza Szafrańskiego można zobaczyć w „Klubie Włóczykijów”, ale w „No Panic…” to tempo, jest jeszcze szybsze. Jestem pod wrażeniem tej umiejętności.

Magdalena Lamparska wywiad 2016

Magdalena_Lamparska

Twoja postać wyróżnia się już na samym plakacie filmowym przez czerwoną sukienkę.

To jest ciekawa postać. Akcja filmu toczy się w domu w przeciągu jednej nocy, trwa awantura.  Moja postać – Kamila  przez cały czas nie jest świadoma prawdziwego powodu całego zamieszania. Pełno w filmie komicznego absurdu sytuacyjnego. Z reżyserem Tomkiem Szafrańskim dokładnie pracowaliśmy nad tą postacią. Była to niesamowita przygoda.

I ponownie międzynarodowa obsada.

Tak. To była wspaniała współpraca. Stephen Baldwin, Aleksander Chance, Charlotte Kirk, aktorzy, którzy przyjechali na zdjęcia z Los Angeles do Warszawy. Miała przyjemność oprowadzić ich po Warszawie. Nawet byli w teatrze na dwóch spektaklach z moim udziałem „Klaps. 50 twarzy Greya” i „Ślubie doskonałym”. To miłe, że wygospodarowali  czas.

I jakie były reakcje?

Stephen wyznał, że nie sądził, że mam w sobie tyle komedii. W „No Panic…” jestem inaczej komediowa. A w „Klaps! 50 twarzy Greya” jestem dziecinna, naiwna, taka …  silly. Także zobaczyli moją drugą stronę komedii. Teraz jedziemy z tym spektaklem do NYC.

Czy naprawdę wierzysz w to, że ciężka praca popłaca w aktorstwie? Czy w tej branży nie liczy się jednak fart, że jesteś na właściwym miejscu,  o właściwym czasie?

Dla mnie sukces jest składową wielu rzeczy. 90% to jest praca, 5% to jest talent i kolejne 5% to jest szczęście. To w jakim momencie życia jestem, jest wynikiem mojej ciężkiej pracy. I to nie jest sam sukces. To są upadki, porażki, złe decyzje. Najważniejsze jest jednak to, żeby umieć się podnieść, iść dalej i wyciągnąć konsekwencje. Owszem, nie mogę powiedzieć, że nie miałam w ogóle szczęścia. Bo miałam. Ale w sensie spotkania fantastycznych ludzi, którzy uwierzyli we mnie i chcieli ze mną pracować.

Działanie ok, ale kiedy będzie ten wierzchołek góry, do którego dążysz.

Myślenie, że jak zajdę gdzieś tam to będę szczęśliwa jest fikcją. Ja marzę o tym, żeby współpracować z fajnymi ludźmi, opowiadać ciekawe historie, tworzyć interesujące filmy, sztuki teatralne. Sam proces twórczy jest dla mnie niezwykle ważny. Współpraca z doskonałymi aktorami, reżyserami, wszystkimi, którzy pracują przy produkcji filmu czy spektaklu. Nie rozmyślam co będzie za 10 lat. Staram się żyć tu i teraz.

Nie wierzę, że nie masz takich wizji, planów?

Naprawdę, ja po prostu chcę być szczęśliwa. Nawet, jak miałam 5 lat to zawsze wszyscy pytali mnie kim chcę być, a ja mówiłam, że chcę być szczęśliwa. Oczywiście chciałabym być spełnioną aktorką. Spełnioną żoną i matką w życiu. Mam takie cele, jak każda kobieta XXI wieku.

Wydaje mi się, że masz w sobie dużo wdzięczność do tego co masz, do ludzi, do świata. Jest w tym dużo uroku.

Dziękuję:) Od samego początku, już jako mała dziewczynka mająca problemy zdrowotne walczyłam o swoje życie. I teraz jest we mnie taka radość. Taka mała Magda skacze na skakance.

Zastanawiam się czy Twoje postrzeganie świata, ma również związek z wypadkiem, o którym wspominałaś u siebie na profilu na FB. To był piękny wpis.

Czasami życie daje nam w kość. Przez takie moje wpisy, jak ten na FB, chcę dzielić się z moimi fanami, inspirować innych do wdzięczności za to co jest tu i teraz. To że, jestem osobą publiczną nie zwalnia mnie z problemów życia. Kwestia tylko jak do tych problemów podchodzimy. Wyznaje zasadę, że jak jest zdrowie, to może być wszystko.

To był wypadek samochodowy?

Tak. Ten dzień wypadku traktuję jak moje drugie narodzenie.

To znaczy?

Komentuj, nie hejtuj