Anna-Maria Sieklucka. Wywiad

„Łaknę wyzwań na przekór mojej aparycji” - opowiada Anna-Maria Sieklucka w najnowszym wywiadzie dla Prestige Bag News.

Anna Maria Sieklucka wywiad

Anna-Maria Sieklucka – wywiad z aktorką o marzeniach, kobiecej stronie mocy i sztuce wyboru. Miała zostać prawnikiem, ale od sali sądowej bardziej intrygowała ją sala teatralna. Zatańczyła z własnymi słabościami i barierami wcielając się w rolę Laury w filmie „365 dni”. Czy zawsze idzie w życiu pod prąd?

WYWIAD

Czujesz już trochę przesyt pytaniami o film 365 dni?

I tak i nie. Oczywiście bardzo cieszy mnie zainteresowanie wokół filmu. Szczególnie teraz, gdy pojawił się na międzynarodowej platformie Netflix. Jedynie jaki odczuwam przesyt to porównywanie mnie, Anny-Marii Siekluckiej do Laury Biel, głównej bohaterki filmu. Często dostaję wiadomości prywatne na Instagramie, w których fani zwracają się do mnie Laura. Bardzo mocno utożsamiają się z historią bohaterki, a my jesteśmy kompletnie rożne. Z drugiej strony, już wyrobiłam w sobie pewien dystans i patrzę na to z przymrużeniem oka.

Marzyłaś o takiej skali popularności?

Podchodzę do tego z dużą pokorą. Patrząc z perspektywy czasu, dziękuję losowi, że przyszedł efekt wysiadywania jajka na castingach i zostałam dostrzeżona. Pamiętam, jak moja św. p. babcia niczym szamanka przepowiedziała mi, że będę sławna, a niektórzy wręcz mnie pokochają. Mówiła zobaczysz wnusiu będziesz na językach ludzi. Będą tacy, którzy będą ci dopingować. Wierzyła, że mi się uda.

Co takiego w Tobie zauważyła?

Zawsze widziała we mnie ogromną wrażliwość, przebojowość i artystyczną duszę. Nawet wtedy, gdy zdawałam wszystkie przedmioty na maturze, żeby dostać się na prawo, zachęcała mnie do realizacji marzeń. Same przygotowywania do egzaminów do szkoły teatralnej są bardzo trudne. Wykańczające psychicznie, ponieważ ciągle jesteś poddawana opinii innych. Na egzaminie słyszysz, że wpisujesz się w określony typ np. warszawski, wrocławski. Burzyłam się wobec takiego podejścia. Jeżeli ludzie nie kupią mnie taką jaka jestem, być może nie będzie mi dane zostać aktorką.

Zawsze tak idziesz pod prąd?

Tak, nie chcę dopasowywać się do ogólnie panujących zasad. Udało mi się dostać za trzecim razem.

Gdybyś jednak została adwokatem, musiałabyś się dostosować.

Tak, tylko widzisz sąd też jest sceną. Adwokat w pewnym sensie też odgrywa swoją rolę. Interpretuje prawo tak, żeby bronić osobę, która się do niego zwraca.

Czy aktorstwo jest poszukiwaniem prawdy o sobie?

Jak najbardziej, jest odkrywaniem i przekraczaniem samej siebie. Ogromnie wyrabia charakter, a ja ciągle potrzebuję nowych wyzwań. Jestem tytanem pracy, lubię stawiać sobie poprzeczkę coraz wyżej.

Czego nowego dowiedziałaś się o sobie podczas swoich ostatnich 365 dni?

Umocniłam się w przekonaniu, że jestem osobą bardzo mocno stąpającą po ziemi. Bardzo trudno mnie złamać. Wiadomo, jak u każdego pojawiają się chwile słabości, ale jeżeli czegoś bardzo chcemy to nie ma rzeczy niemożliwych.

Anna-Maria Sieklucka wywiad
Anna-Maria Sieklucka wywiad
Anna-Maria Sieklucka wywiad
Anna-Maria Sieklucka – wywiad

Aktorzy często mówią, że wychodzenie z ciężkiej roli i powrót do codzienności zajmuje im jakiś czas. Czy tak było po roli Laury?

W kwestii postaci, którą zagrałam – weszłam w tę historię i odcięłam grubą krechą. Wyszłam automatycznie, na pstryk. Zawsze staram się tak pracować, aby w życiu prywatnym już nie wracać do tego, co działo się w przebiegu budowania postaci. Dbam o swój komfort psychiczny. Moim zdaniem aktor nigdy nie powinien czerpać ze swojego życia prywatnego w budowaniu roli. Fajnie jest ją budować wyobrażając sobie pewne rzeczy albo wchodząc w nowe sytuacje dając sobie challenge.

Twój challenge od razu był bardzo mocny.

Przy tej roli dałam sobie wyzwanie przełamywania wstydu. I to jest paradoks. Kiedyś powiedziałam sobie, że nigdy w życiu nie chciałabym się rozebrać, czy to w teatrze czy na planie filmowym. Tylko, z drugiej strony warto pokonywać własne bariery. Jak każda kobieta mam kompleksy, ale staram się budować siebie jako świadomą kobietę, chcę wręcz przyklaskiwać swoim kompleksom i robić z nich atuty.

Zatem jednak coś się zmieniło.

Na pewno zaczęłam mocniej ugruntowywać się w swojej kobiecości. Taką mnie rodzice i natura stworzyły, dlaczego miałabym się wstydzić? Tym bardziej będę pielęgnować swoją naturalność i robić z niej siłę. Teraz, wchodząc w ten świat, będąc bardziej rozpoznawalna chciałabym pokazywać kobietom, wręcz apelować do nich, aby pielęgnowały także swoją naturalność w dniu codziennym. Nie dopasowywały się do stereotypów, nie bały się swojej indywidualności. Rozmiar ubrań nie ma znaczenia, tylko to co mamy w głowie i w sercu.

Ile byłabyś wstanie znieść dla sztuki? Kiedyś rozmawiałam z aktorką Martą Ścisłowicz, która dla idei spektaklu rozebrała się więcej niż 47 razy.

Wszystko zależy jakiego rodzaju byłaby to sztuka. Jeżeli za rolą kryłoby się głębsze przesłanie, jak najbardziej tak. Zrobiłabym dużo. Jednak marzy mi się, żeby ludzie nie oceniali nas aktorek tylko przez aparycję i wygląd zewnętrzny. Na zasadzie – zagrałaś w tej roli, damy ci podobną. Wolałabym, żeby ludzie zaczęli patrzyć głębiej i dostrzegać inne walory.

Odczuwasz stereotypowe myślenie branży?

Komentuj, nie hejtuj