
Zacieram ręce. W planach po epidemii mam nadzieję na kontynuację wywiadów. Ogromnie cieszę się, że ostatnia rozmowa z Mikołajem Roznerskim spotkała się z tak pozytywnym odzewem z Waszej strony. Tymczasem w obliczu obecnej sytuacji niczym popękane i suche ręce, łamie się rynek pracy. Obserwując świat dookoła odsyłam do mojego artykułu w kontekście komunikacji zewnętrznej i dobrych praktyk. Tak, to też jest moja druga strona mocy. Bardzo aktywna zresztą. Szczególnie teraz warto poszerzać horyzonty.
Jeszcze będzie pięknie
Wracając do zacierania rąk w sensie dosłownym. Mam dla Was krótkie #beautytip. W końcu, nasze ręce to nasza wizytówka przy każdej rozmowie czy prezentacji.
Obecnie przy częstym myciu rąk oraz dezynfekcji, ich suchość i szorstkość bywa bardzo uporczywa. W moim przypadku przy tendencji do suchej skóry, bardzo sprawdza się krem do rąk L’OCCITANE. To już trzecia tubka z kolei. Szybko się wchłania i nie zostawia tłustego filmu. Wyciśnięta do ostatniej kropli (dosłownie) pochodzi z limitowanej edycji. Masło shea w składzie zdaje się być najlepszą odpowiedzią nawilżenia. Do tego ciekawa konsystencją i zapach fiołka ❤
Pozostało mi już tylko opakowanie do pokolorowania. Ciekawy design paryskich graficzek (Elvire Laurent i Marie-Cerise Lichtlé) znanych z tworzenia gigantycznych kolorowanek. ❤️
Dajcie znać, czy chcielibyście więcej krótkich #beautytip. Podeślijcie także swoje dobre praktyki. Może ktoś już korzystał z L’OCCITANE?