Nowy thriller z udziałem Macieja Stuhra w kinach od 26 sierpnia. „Czerwony Kapitan” to ekranizacja bestsellera Dominika Dána, słowackiego autora powieści kryminalnych, detektywa wydziału kryminalnego słowackiej policji. Autor przytacza historie oparte na autentycznych zdarzeniach.
Po tym filmie zdecydowanie lepiej znam już Słowaków i Czechów.
Odtwórca głównej roli Maciej Stuhr nie ukrywa, że praca za granicą to kolejne wyzwanie i możliwość wystąpienia przed zupełnie nową publicznością. Co było największym wyzwaniem w odtworzeniu głównej roli?
– Zdecydowanie język. Dla aktora to jest podstawowe narzędzie. Aktor, nigdy do tej roli, tak dobrze się nie przygotuje, jak w ojczystym języku. I to nie chodzi o przygotowanie słów, bo słów zawsze każdy się wyuczy. Natomiast, czy ta inność kulturowa nie spowoduje, że ta nasza rola będzie mniej zrozumiana. Jako aktor mam mniejszą kontrolę nad każdym zawieszeniem głosu, zwolnieniem, przyspieszeniem, bo w każdym języku znaczy coś innego. Żeby mieć taką wiedzę trzeba perfekcyjnie znać język obcy. Po tym filmie zdecydowanie lepiej znam już Słowaków i Czechów. To jest już któraś moja przygoda z nimi, ale to nie jest tak, że pływam jak ryba w wodzie, żeby móc tak żąglować tymi środkami aktorskimi. Czasami taka obcość może posłużyć na plus danej historii. Mam nadzieję, że tak jest w przypadku Czerwonego Kapitana.
Tam wszyscy wiedzą kto to jest Dominik Dan, znają bohatera całej serii jego książek. Film został głośno przyjęty.
Premiera filmu odbyła się już na Słowacji i została przyjęta z wielkim entuzjazmem. Aktor przyznaje, że faktycznie postać detektywa Richarda Krauza jest dla nich bardzo istotna. Zajmuje podobne miejsce w popkulturze co w Polsce Hans Kloss.
– Tam wszyscy wiedzą kto to jest Dominik Dan, znają bohatera całej serii jego książek. Film został głośno przyjęty. Czy zostanie w pamięci na dłużej, niż kilka miesięcy to się okaże. My w Polsce nie możemy liczyć na taki sukces chociażby z tego powodu, że nie znamy tak dobrze tej książki. To jest oczywiste. Natomiast mam nadzieję, że znajdą się polscy fani tego filmu, bo to jest całkiem przyzwoicie zrobiony kryminał. Wszystkich kinomanów serdecznie zapraszam.
W Kinie Luna odbył się pokaz specjalny filmu „Czerwony Kapitan” także z udziałem reżysera Michala Kollara, operatora Kacpra Fertacza oraz producentki Agnieszki Kurzydło. Jak przyznają twórcy ku zdziwieniu widzów, w filmie użyto więcej klatek z efektami specjalnych, niż we „Władcy Pierścieni”. Jednak nie zauważalne dla widza. Modyfikacje obrazu dotyczyły plenerów oraz tych miejsc, które trzeba było przywrócić do stanu sprzed 25 lat. Zabiegi stylizacyjne wymagały kilku miesięcy ciężkiej pracy.
Czerwony Kapitan to powieść detektywistyczna, ale z tematem polityki i kościoła w tle. Akcja rozgrywa się w 1992 roku, przed rozpadem Czechosłowacji. Po upadku komunizmu pozostało wiele nierozwiązanych spraw kryminalnych. Jedną z nich próbuje rozwiązać bohater filmu, czyli wspomniany Richard Krauz (Maciej Stuhr). Z każdą minutą śledztwa wychodzi na jaw coraz więcej faktów, a podejrzenia padają na najwyższych decydentów policji i Kościoła. W Europie był to czas wielkich przemian politycznych i gospodarczych. W 1992 roku Maciej Stuhr miał 17 lat i jak potwierdza interesował się polityką.
– Zmieniała się rzeczywistość. Zmieniała się epoka, za chwilę miałem razem z moimi rówieśnikami pierwszy raz zagłosować. Myśmy żyli polityką w tamtym czasie, o wiele więcej niż teraz. Mieliśmy ogromne nadzieje, że to wszystko pójdzie w dobrą stronę. Fascynowaliśmy się, oglądaliśmy, czytaliśmy programy wyborcze. Nie tak, jak dzisiaj. Znamy jedno, dwa nazwiska z list do sejmu. Myśmy znali wszystkich, wiedzieliśmy kim są Ci ludzie w sejmie, zachłystywaliśmy się wolnością po raz pierwszy w tym kraju od pokoleń. Więc jaki najbardziej tak, interesowałem się polityką w tamtym czasie.
Zdjęcia: Anna Kamińska http://adeania.com/