Joanna Balasz

Wywiad z aktorką o trudnych wyborach, bezpieczeństwie i ulotności w życiu.

Joanna Balasz wywiad

Joanna Balasz – wywiad z aktorką o trudnych wyborach, bezpieczeństwie i ulotności w życiu. Twardo stąpa po ziemi, i to nie tylko przed kamerami wcielając się w rolę policjantki w „Odwróconych”. Poza planem zdjęciowym, zawsze ma jakiś plan. A co jest przypadkiem?

WYWIAD

Wspominasz jeszcze rolę Lidki z „Odwróconych”?

Dobre wspomnienia żyją zawsze.

Jedna z głównych kobiecych ról to jak wygrana na loterii dla aktorki młodego pokolenia.

W ogóle zawody artystyczne są jak ruletka, gdzie oprócz talentu decyduje przypadek. Trzeba znaleźć się w odpowiednim miejscu przy odpowiedniej osobie na castingu. Udało się akurat w momencie, kiedy zmieniłam agencję. Byłam pierwszą godzinę na rozmowie i dziewczyny mówią…, już jest w sumie po castingach, ale zadzwonimy, spróbujemy. Gdybym odpuściła i stwierdziła, że źle się czuję, pojadę do dziewczyn z ABEWU jutro albo za tydzień, byłoby za późno.

Praca w doborowym towarzystwie onieśmiela czy mobilizuje?

Mobilizuje, bo wiesz, że jeżeli ty gówniara nie nauczysz się tekstu, a potrafi się go nauczyć cała ekipa od ciebie starsza, to jest to twój wstyd… i świadczy o tobie. Przy dużej produkcji jest większa odpowiedzialność, ale jeżeli jesteś przygotowana i wiesz co masz robić, to nie skupiasz się na stresie. Tylko na poznawaniu ludzi na planie i fajnych relacjach. Nie ukrywajmy, bywa też pesząca. Pan Więckiewicz na przykład miał duże poczucie humoru 🙂

Dużo czasu spędziłaś na balkonie z Arturem Żmijewskim, serialowym Sikorą. Porady od starszej gwardii?

Artur, broń boże nie jest mentorem, raczej osobą, która lubi wysłuchać. Rzadko mówi o sobie, ale jeżeli już mówi to w przyjacielskiej atmosferze. Lubiłam te nasze rozmowy balkonowe, złapaliśmy wspólne flow. Każde z nas na początku próbowało się wyczuć, dowiedzieć o sobie nieco więcej. Mieszkanie, w którym nagrywaliśmy było bardzo małe, ekipa co chwilę robiła roszady. Akurat balkon był miejscem, w którym nie przeszkadzaliśmy.

Gdy emitowano pierwszy sezon miałaś 16 lat. Co porabiała wówczas nastoletnia Joanna?

Chodziła do liceum.

Imprezowała?

Bardzo lubiła chodzić na koncerty z siostrą, którą naśladowała w tamtym czasie. Pamiętam w Opolu dużo chodziło się na koncerty Hej, Chylińskiej, Pidżama Porno…, takie tupanie w trampkach trochę. A szkoła? … była, ale mało osób powie, że jest pasją. Mam z niej dobre i złe wspomnienia. Na pewno skupiałam się na sporcie. Przez 10 lat grałam w siatkówkę, potem zespół rozpadł się i trudno było wrócić do nowej sekcji. Zresztą siatkówka była fajna, gdy miałam odpowiedni wzrost. Moja kariera przy 1,71 cm raczej nie potoczyłaby się długo. Poza tym często zmieniałam swoje pasje, rodzice dawali mi dowolność rozwijania się. Tańczyłam, śpiewałam, pływałam. Potem ta niestabilność, okazała się stabilnością teraz.

Joanna Balasz wywiad
Joanna Balasz wywiad
Joanna Balasz wywiad

Mówisz, że poszłaś na aktorstwo przez przypadek, ale przez rok przygotowywałaś się do szkoły, żeby zdać. Więc gdzie tu przypadek?

Przypadek jest wtedy kiedy kończysz liceum, masz przed sobą trudny wybór i nie wiesz, co chcesz robić. Miałam wtedy bardzo długą rozmowę z rodziną, że jest mi bardzo przykro, mogę być czarną owcą, ale nie pójdę na byle jakie studia, bo szkoda mi czasu. Wolałam zainwestować ten czas w pracę w knajpie, zatrzymać się, pomyśleć. Dopiero przypadkiem koleżanka, która zapisała się na projektowanie wnętrz, mówiła dawaj…, zapisz się na aktorstwo. Dlaczego nie? Szkoła aktorska jest rozwojowa, uczy wielu rzeczy, daje poczucie pewności siebie, której często nie dostaje się mieszkając w mniejszej miejscowości. 3 lata po maturze zaczęłam studia.

Jak określiłabyś ten czas?

Jako najlepszy i najgorszy. Najgorszy ze względu na czas jaki się tam spędza. Brak czasu na pranie, zakupy, ale co najważniejsze na rodzinę. Wracałam do domu tylko dwa razy w ciągu semestru, co wcześniej nigdy się nie zdarzało. Było ciężko, a jestem bardzo rodzinną osobą. Poza tym na I, II roku mamy presję selekcji. Może zdarzyć się tak, że usłyszysz podziękowanie. Pani Joanno…, życzymy powodzenia, ale nie u nas. Na szczęście nasza grupa nazywana „starszym rokiem” tak jak zaczęła, tak i skończyła studia w tym samym składzie.

A najlepszy?

Zaprzyjaźniliśmy się. 16 godzin dziennie w jednym budynku powoduje, że osoba z naprzeciwka staje się bliska. Problemy, które powstają w obrębie waszego wspólnego miejsca również jednoczą. Łączyła nas też pasja, spędzaliśmy czas także poza zajęciami, mieliśmy tego samego jobla w głowie, celebrowaliśmy życie po prostu. I nadal celebrujemy, tylko nieco starsi.

Momenty zwątpienia?

Komentuj, nie hejtuj