
Jeśli chodzi o pracę, to objawia się mój silny charakter. Nie odpuszczam w sprawach zawodowych. Bardziej już w życiu prywatnym mogę iść na kompromisy.
Czy mogłabyś pracować razem z mężem?
Jeśli pytasz o taką typową, codzienną pracę, to średnio to widzę w naszym wydaniu. Oboje mamy silne charaktery, każdy ma swoje zdanie. Poza tym Kuba ma taki antagonistyczny charakter. Potrafi zaprzeczać w bardzo spokojny sposób, z uśmiechem na twarzy. A wiadomo, że to jeszcze bardziej irytuje:)
Widziałam, że angażowałaś się w organizację np. akcji charytatywnej w Hotelu Brant, którego właścicielem jest Kuba. Czy nadal się tam udzielasz?
Na początku pomagałam. Zwłaszcza w przypadku takich ważnych sytuacji jak wspomniana akcja charytatywna. Teraz już nie wnikam. Nie miałabym również na to czasu. Kuba wkłada całe swoje serce w rozwój hotelu. Widzę jego zaangażowanie. Chociaż muszę przyznać, ostatnio też miałam swój wkład…
Zgaduję. W menu?
W nazwę restauracji. Powstał pomysł, aby oddzielić restaurację od obiektu hotelowego. Kuba zorganizował wśród zespołu hotelu konkurs na najlepszą nazwę restauracji. Jestem dumna, ponieważ to moja propozycja wygrała:). Restauracja nazywa się: Szczere Pole. Jest to takie oczko w mojej głowie, jeśli chodzi o ten obiekt.
Ostatnio propagujesz sport, zwłaszcza bieganie. Czy to Anna Lewandowska zaraziła Cię do takiej aktywności?
Pojawienie się Ani w moim życiu sprawiło, że moja motywacja została aktywowana. Ale już dużo wcześniej podejmowałam próby biegania. Kuba biega już od 10 lat i to regularnie 3, 4 razy w tygodniu po 10 km. Chciałam również pokonywać takie dystanse. Jednak wtedy kończyło się na kilku miesiącach.
Ale chcesz mi powiedzieć, że faktycznie tak biegasz codziennie rano?
Teraz gdy pracy jest więcej, fizycznie nie daję rady. Ale rzeczywiście potrafiłam w zimę wstać o 5 rano i biegać 4 razy w tygodniu. Wyobrażasz to sobie. Za oknem ciemno, mgła i masz wstać z ciepłego łóżka, tylko po to aby pobiegać. Dla mnie to naprawdę była walka ze słabościami. I w tym roku udało mi się przełamać barierę psychiczną. Jestem z siebie ogromnie dumna. Musisz zrozumieć, że jestem osobą, która nienawidzi zimy, jakiegokolwiek chłodu, a do tego jeszcze kocham kanapę. Uważam, że to najlepszy wynalazek na świecie. Kuba jak mnie zobaczył, że wstaję o tej 5 rano, myślał, że zwariowałam.
Jak właściwie poznałaś Anię? Jeżeli to nie jest tajemnica:)
Lubimy się i szanujemy. Żadna z nas nigdy nie próbowała tego ukryć, że się znamy. Anię poznałam przez projektantkę Violę Piekut. Przygotowywałam się wtedy do ślubu. Stojąc przed lustrem w przymierzalni, doszłam do wniosku, że watro nad sobą popracować, potrenować. Viola poleciła mi obóz organizowany przez Anię. To był obóz przetrwania dla dziewczyn, które podobnie jak ja nie miały wcześniej ze sportem za wiele wspólnego. To naturalne, że spędzając 7 dni w tygodniu przy intensywnych treningach wszystkie dziewczyny z grupy zbliżyły się do siebie.
I do tej pory trenujesz z grupą dziewcząt?
Tak. Ania stworzyła swój Healthy Team, który pochodzi od nazwy jej bloga.
To są regularne spotkania, czy kiedy macie czas?
Za każdym razem kiedy Ania jest w Polsce stara się wygospodarować chociaż godzinę dla nas. Mimo tego, że ma masę innych zobowiązań, zawsze o nas pamięta i organizuje treningi. Ania podchodzi do tego bardzo sumiennie.
Podsumowując, zmobilizowałaś siebie do biegania, do porannego wstawania. Spełniasz zawodowe marzenie, realizujesz wywiady z czerwonego dywanu. Chyba ostatni rok był dla Ciebie bardzo przełomowy?
Myślę, że tak. To był bardzo intensywny rok w moim życiu. Ale cieszę się z tego. Pracując przy portalu internetowym, po cichu wciąż liczyłam na romans z telewizją. Mam słabość do tego medium.
Pojawienie się Ani w moim życiu sprawiło, że moja motywacja została aktywowana.
Rozmawiała: Iwona Gielecińska
Zdjęcia: Tola Martyna Piotrowska