Zofia Zborowska. Temperament i cięty język?

Dobrze. Już raz mieliśmy okazję współpracować. Gramy również spektakl „Pod Mocnym Aniołem” w reż. Magdy Umer w Teatrze Polonia. Polecam ten spektakl. Główną rolę gra Zbyszek Zamachowski, a ja mam szansę pokazać swoje umiejętności nieco z innej strony. Co do współpracy z tatą, to tak naprawdę mamy bardzo mało scen ze sobą. W „Zemście” mówię do niego dwa zdania. Ale wtedy faktycznie, jest to dziwne zderzenie, bo gra kompletnie kogoś innego. Ale jest fajnie.

A co z przysłowiem, że z rodziną najlepiej wygląda się na obrazku?

U mnie kompletnie się nie sprawdza. Kocham całą moją rodzinę, która jest totalnie pozytywnie zakręcona. Z jednej strony nikt nie potrafi wyprowadzić mnie z równowagi bardziej jak moja rodzina, ale z drugiej nie wyobrażam sobie życia bez nich.

Jakby było inaczej zapewne nie grałabyś wspólnie z tatą w golfa. Skąd ta pasja?

Tata zaraził mnie tym sportem. Od dziecka dzielę z nim jego pasje. Najpierw jeździłam z nim na ryby, a później na golfa. Śmieję się, ponieważ miałam być Tadeuszem. Wiadomo, jak pierwsza była dziewczynka, to później rodzice oczekiwali chłopca. A tu proszę, urodziła się Zosia. Ale byłam taką trochę chłopczycą. Zresztą do tej pory nie mam temperamentu damy (śmiech). Ten Tadek cały czas jest we mnie, nieokiełznany, głośny. To jest moje alter ego.

Czy to prawda, że studiowałaś za granicą w szkole Lee Strasberga, w tym słynnym Actors Studio?

Dokładnie studiowałam dwa semestry w The Lee Strasberg Film and Theatre Instutute w Los Angeles. Jest to bardzo fajna sprawa, polecam każdemu. Generalnie chciałabym wyjaśnić, że na świecie są tylko dwa takie instytuty. Jeden właśnie w Los Angeles, a drugi w Nowym Jorku. Oprócz tego jest jeszcze słynne Actors Studio, do którego bardzo ciężko się dostać. Denerwuje mnie, gdy dziewczyny, które wiem, że studiowały w Instytucie Lee Strasberga opowiadają w wywiadach, że uczyły się w prestiżowym nowojorskim Actors Studio. Tam są naprawdę ciężkie egzaminy, a zapisy trwają kilka miesięcy wcześniej. I jak już ktoś dostanie się, to faktycznie może trafić na warsztaty z Sharone Stone. Jednak te dziewczyny wykorzystują mylność tych instytutów i niewiedzę polskich dziennikarzy. Jednak nie mniej, szkoła w oparciu o metodę Lee Strasberga bardzo dużo wnosi. Polecam każdemu. Ta metoda opiera się na trzech głównych elementach.

A jakich dokładnie? Jestem ciekawa tej metody. W końcu jej inicjator – Lee Strasberg – uczył samą Marilyn Monroe.

Jego metoda nauczania opiera się na trzech kwestiach: relaksacji, pracy zmysłowej i improwizacji. Jest mnóstwo ćwiczeń. Zgodnie z tą metodą aktor powinien umieć rozluźnić się w najbardziej niekomfortowych warunkach np. na twardym, niewygodnym krześle. Aktor przed wejściem na casting powinien być zrelaksowany, aby w pełni zaprezentować swój talent. I faktycznie do tej pory pamiętam te zajęcia na krześle.

Inne ćwiczenia dotyczyły zmysłów i wyobraźni. Na przykład, przez 20 minut siedziałam z zamkniętymi oczami i wyobrażałam sobie, że trzymam filiżankę. Ale ze szczegółami. Począwszy od tego, czy jest to filiżanka z porcelany, czy jest szorstka, czy w środku jest kakao czy kawa, czy jest z

Czy zdarzyło Ci się korzystać już w praktyce z tej metody?

Tak. I to jest potwornie wyczerpujące. Jest to jazda po bandzie. Ale tak też można. Polecam tę metodę.

 

P.S. Przy aromatycznej herbatce i zdrowym soku z pomarańczy wywiązał się kolejny ciekawy wątek na odrębny wywiad. Temat ŻYWNOŚĆI EKOLOGICZNEJ. Okazało się, że Zosia jest propagatorką zdrowego i świadomego odżywiania. Liczę na ponowne spotkanie:)

Komentuj, nie hejtuj