
Tak, musi jeszcze do tego dojść środowisko zewnętrzne. Na przykład dziecko poszło do przedszkola, i któregoś dnia dzieci nie chciały się z nim bawić. Zestresowane, zdenerwowane będzie chciało poradzić sobie z tymi emocjami. Jedno dziecko może zacząć płakać, zrobić siku, a drugie zacznie bawić się włosami. Wtedy może odkryć, że wyciągając włos zdejmuje z siebie negatywne emocje.
Zatem można powiedzieć, że gdyby dziecko wtedy nie wyciągnęło włosa, schorzenie nie uaktywniłoby się?
Jeżeli nie wtedy, to prędzej czy później mogłoby do tego dojść. Nie jesteśmy w stanie uzyskać życia bez stresu. Inne życiowe sytuacje doprowadziłyby do tego odkrycia.
Mimo wszystko podejrzewam, że większość może zadawać sobie pytanie „dlaczego wtedy wyciągnąłem ten włos”.
Tak masz rację, bardzo często słyszę od rodziców, że pamiętają ten pierwszy moment. Obwiniają się, że to ich wina, bo nie poświecili dziecku czasu, krzyknęli na niego. Jednak cały czas powtarzam, że nie da są się uchronić przed trichotillomanią. To tak samo jak mamy gen, który odpowiada za nasz kolor oczu, tak samo możemy mieć gen predysponujący do tego schorzenia. Osoby wyciągają włosy najczęściej wtedy, kiedy są przestymulowani przez stres albo niedostymulowani, gdy oglądają telewizję. Ogólnie, gdy oglądamy telewizję nasz umysł potrafi się nudzić, dlatego często lubimy podgryzać, czy wyrywać włosy. Przyniosłam ze sobą fidget toys, narzędzia, które mogą pomóc nam rozładować stres, poprawić koncentrację. Jest też dobrym sposobem, żeby zająć czymś ręce. Dorośli często wzbraniają się przed takimi gadżetami, ale świetnie stymulują nasze zmysły.



Magdalena Szymczak – wywiad
Jak sobie z tym poradzić?
Niestety nie ma leku. Co prawda, istnieje jeden suplement diety mogący wyciszać tego typu chęć wyrwania, ale najważniejsza jest praca psychologiczna. W ogóle w Polsce mało kto pracuje nad tym schorzeniem. Wszystko zaczęło się od pacjentów, którzy zaczęli przychodzić do mnie, żeby znaleźć rozwiązanie. Chcieli ukryć problem miejscowego braku włosów poprzez uzupełnienia, które projektowałam. Sądzili, że nic nie da się z tym zrobić, że to ich życiowa tajemnica, sekret. Gdy zauważyłam, że w lepszych momentach, na przykład w trakcie wakacji potrafią im te włosy miejscowo odrastać, stwierdziłam, że warto nad tym pracować. Nawet, jeżeli wyrywamy włosy przez kilka lat, wcale nie musi dojść do uszkodzenia meszków włosowych. Zaczęłam zgłębiać ten problem, szkolić się i czytać literaturę, głównie anglojęzyczną. W Stanach brałam udział w różnych szkoleniach i konferencjach. Nieraz z udziałem ponad 600 osób chorych na trichotillomanię oraz specjalistów, którzy na co dzień pracują nad tym schorzeniem. Wzajemnie przekazywaliśmy swoje spostrzeżenia, uczyliśmy się. Niesamowite przeżycie, bo pomoc w Stanach jest rewelacyjnie rozwinięta. W każdym Stanie znajduje się placówka, w której możesz znaleźć pomoc w tym zakresie. I tak krok po kroku, wypracowałam własny program terapeutyczny. Tempo i efekty zależą od zaangażowania pacjenta i jego motywacji.
Czy osoby z tym schorzeniem wyciągają włos zawsze w tym samym miejscu?
Najczęściej korci wyrywanie z określonej części głowy. Konkretne miejsce bardziej do nich przemawia, jest bardziej przyjemnie. Gdyby mogli to kontrolować, raz wyrwać z prawej strony, a raz z tyłu głowy to przy gęstych włosach byłaby szansa, że problem byłby niewidoczny. Ktoś kto nie zna tego schorzenia mógłby uznać, że jest to łysienie plackowate, wyłysiałe ognisko. Ja od razu jestem w stanie rozpoznać trichotillomanię.
Ale mogłabym przykryć to miejsce włosami. Zauważyłabyś?
Zależy jakbyś się uczesała. Niektóre uczesania zdradzają. Na przykład jakbyś miała bardzo wysokie i ściągnięte kucyki, do tego co chwila naciągałabyś włosy, zaczęłabym coś podejrzewać. Generalnie trichotillomania jest takim schorzeniem, które cały czas nas otacza. Wydaje się, że jest to bardzo rzadka choroba, jednak nawet ostatnio będąc na zakupach w hipermarkecie zauważyłam osobę z takim problemem. Na 100% wiedziałam, że to trichotillomania. W takich sytuacjach nie wyciągam ręki pierwsza, mogłabym kogoś niepotrzebnie spłoszyć. Stworzyłam stronę psychologodwłosów.pl, gdzie łączę różne sfery problemów włosowych. Być może dzięki niej, ktoś uświadomi sobie, że problem jest bardziej powszechny niż sądzili.
Ile czasu trwa terapia?
Bardzo różnie, wszystko zależy od całego backgroundu danej osoby – dzieciństwa, wieku, sytuacji rodzinnej. Każda osoba przychodzi do mnie z innym bagażem doświadczeń. Wyobraźmy sobie młodą dziewczynę, lat 18, która mocno przywiązuje wagę do swojego wyglądu. W momencie, gdy straci włosy jej świat legnie w gruzach. Zaczną się wątpliwości, czy znajdzie chłopaka, czy nie będzie wyśmiewana. Inaczej będzie reagować kobieta, która ma kochającego męża i dzieci. A jeszcze inaczej kobieta, której mąż powie, że dla niego straciła cały seksapil. Nie ukrywam, że w najtrudniejszych przypadkach może trwać przez okres roku, dwóch lat. Wszystko zależy z jakim kalibrem problemu psychologicznego mamy do czynienia.
Projektowanie włosów dla kogoś kto czekał na nie całe życie musi być bardzo satysfakcjonujące w twoim zawodzie.
Bardzo. Już mam łzy w oczach jak myślę o dziewczynkach, które przez długie lata marzyły o warkoczach. Cudowne uczucie widzieć ich reakcje. Oczywiście w momencie otrzymania włosów nie kończy się problem. Trzeba się przyzwyczaić. Osobom dorosłym też nie jest łatwo, myślą wtedy „muszę je zakładać i zdejmować, inni nie muszą. Ja muszę za to zapłacić, inni nie musieli”. Tylko cały czas powtarzam, albo możemy być źli i do końca życia przesiąknięci nienawiścią za to, że tak się wydarzyło w ich życiu. Albo możemy wyciągnąć maksymalnie to co wartościowego z tej sytuacji. Sprawiedliwości możemy szukać do końca świata i jeden dzień dłużej. Tylko świat obwinianiem niczego nam nie zrekompensuje.
Chociaż trudno przyjąć do świadomości, że takie jest życie…
Życie składa się z dobrych i złych momentów. Nie jesteśmy wstanie uniknąć tych złych. Zawsze powtarzam, że w życiu potrzebny jest balans. Tak jak w przyrodzie mamy dzień, noc, przypływ, odpływ, tak w życiu doświadczamy dwóch stron emocji – pozytywnych i negatywnych. W moim życiu również potrzebny jest balans, dlatego łączę różne obowiązki. Oprócz terapii i projektowania systemów, piszę artykuły, wykładam na uczelni. W przeciwnym razie nie byłabym w stanie tak dobrze prowadzić terapii. Mam wyznaczony limit dziennych terapii. Dzięki temu wiem, że osoba, która jest ze mną na wizycie ma sto procent mojego czasu i zaangażowania.




Magdalena Szymczak – wywiad
Rozmawiała: Iwona Gielecińska
Zdjęcia: Observatorium.pl
Super, że przeczytałaś/eś wywiad do końca!
Jeżeli chcesz dowiedzieć się jeszcze więcej o dobrych nawykach polecamy książkę:
„Jak budować zdrowe nawyki? Praktyczna psychologia dla każdego”
Więcej rozmów znajdziesz w kategorii WYWIADY. Bądź na bieżąco: Instagram, Facebook.