Anna Kerth opowiada o ćwiczeniach Warm Up

Już po 16 latach wykonywania ćwiczeń, faktycznie niektóre rzeczy są dla mnie oczywiste. Ponieważ to jest moja autorska metoda, sama cały czas się doszkalam a metodę usprawniam. Nikt wcześniej mnie jej nie nauczył. Tak jak wspominałam jestem własnym królikiem doświadczalnym. Widząc daną osobę jestem wstanie powiedzieć, co się zmieniło. Dobrym przykładem jest mój mąż, który wykonuje ślimaczek codziennie. Są okresy, gdy on częściej go wykonuje niż ja. Jest to moje sztandarowe ćwiczenie. Po paru miesiącach oboje zauważyliśmy efekty w postaci zmiany postawy a nawet sylwetki.

Anna Kerth life coach

A co z osobami, które są nadpobudliwe?

Osoby jeszcze do niedawna określane mianem ADHD są energiczne i mogą stwierdzić, że tego nie potrzebują. Tylko teraz spójrzmy na to z innej strony. W którymś momencie od takiej osoby oczekuje się konkretnej odpowiedzi, pewnego rodzaju skupienia, tymczasem  taka osoba nadal jest rozkojarzona. Ta metoda pozwoli „uziemić” takie osoby. To nie znaczy, że będą ospałe, ale będą mogły lepiej wykorzystać swój potencjał. W tej metodzie, chodzi o to, żeby mieć umysł cały czas otwarty, a nogi twardo stąpające po ziemi.

Czy metoda Warm Up, łączy się z coachingiem?

Jakiś czas temu zaczęłam to łączyć. Warm Up, pierwsze zanurzenie, pojawiło się, gdy zaczęłam uczyć Warm Up’u coachów.

Myślałam, że coachów, już niczego nie trzeba uczyć?

Coach to jest specyficzny typ człowieka, który non stop chce się uczyć. Pokazuję im, jak mogą łączyć metodę Warm Up na sesji coachingowej. Podczas spotkań coachingowych, pojawiają się momenty zmęczenia.  Ćwiczenia wymagają dużej kreatywności i takiej gotowości skakania na głęboką wodę emocjonalno-intelektualną, Warm up wprowadza w stan relaksacji i gotowości zarazem.

Czyli najpierw był Warm Up, później coaching?

Tak. Coaching zaczęłam studiować w 2013 roku. Zostałam trochę wyznaczona do tej roli. Część mojej rodziny od lat zajmuje się coachingiem. Moja ciocia, mój mentor, Monika Zubrzycka-Nowak, wskazała – Ty. Ty będziesz się do tego nadawać. Wyczuła, że to będzie dla mnie odpowiednie.

Wspomnijmy jeszcze, że opisujesz ćwiczenia na swoim blogu.

Tak. Od dawna go prowadzę. W pewnym momencie poczułam potrzebę spisywania tego wszystkiego. Chciałam, aby inni mogli czerpać wiedzę i mieli do tego dostęp. Początkowo prowadziłam go anonimowo.

Dlaczego nie ujawniałaś się, że Ty to Ty?

Nie chciałam uzależniać odbioru moich wpisów. To nie miałoby sensu.

Anna Kerth wywiad z aktorką

Anna Kerth prywatnie

Iwona Szostak dziennikarz

Czułaś, że osoby mogą traktować Cię jako dziwną?

Miałam pewien opór. Umówmy się czasami ludzie dziwnie patrzą na osobę, która analizuje, za dużo widzi, podciągają to pod czary-mary:) Ale przestałam się z tym kryć oraz analizować na zasadzie: temu boję się powiedzieć, bo weźmie mnie za dziwną, a temu nie boję. Musiałam sama zmienić swoje nastawienie. Stwierdziłam, niech to idzie w świat! Jeżeli ktoś naprawdę będzie chciał, to skorzysta z tej mojej wiedzy. To nie jest nic dziwnego. Skupiam się czysto na ciele, spięciach mięśniowych, na oddechu. Ale wiesz co, na świecie jest tyle dziwnych metod, tyle dziwnych diet, że ta metoda z oddychaniem przy tym naprawdę może normalnie wypaść.

Co takiego widziałaś, że mieli takie podejście?

Niektórzy bali się przy mnie siedzieć (śmiech), że będę zwracać im uwagę np., że są spięci. Ale naprawdę luz. Mam w sobie tego obserwatora, ale to nie jest nic szczególnego. W autobusach jest mnóstwo osób, które łapią się na tym, że ktoś kogoś obserwuje. Poza tym teraz mamy takie czasy, że każdy chce się rozwijać. Ja zaczynałam prowadzić bloga, kiedy jeszcze nie było tego boom na samorozwój. Ogólnie, to nie pierwszy raz kiedy zaczynam coś wcześniej od innych. Tak samo było z serialem. Zaczęłam wcześniej, niż moi koledzy. Troszkę nie wpasowałam się.

Czyli, jesteś o krok przed ludźmi:)

Nie. Nie sądzę. Teraz ktoś mógłby uznać to za wywyższanie. Po prostu wszystko ma swój czas. Mam tylko taką nadzieję, że jeżeli ktoś przeczyta jakieś ćwiczenie i powie nie rozumiem, to bez sensu, napisze do mnie o swoich wątpliwościach.

Jak często prowadzisz zajęcia?

Ostatnio prowadziłam raz w miesiącu. I to było wystarczające. Chodzi o to, żeby przyjść, doświadczyć tych ćwiczeń, obyć się z nimi i przyjść ponownie, aby móc dopytać jeszcze o szczegóły, albo dopracować, to co nie wyszło. Ćwiczenia powinno  wykonywać się codziennie, ale samemu. Nie jest do tego potrzebna osoba prowadząca. Długotrwałe zmiany, można zaobserwować tylko przy regularnych ćwiczeniach. Oczywiście miło jest przyjść na zajęcia i totalnie dać się ponieść ćwiczeniom. Sama lubię brać udział w różnego typu warsztatach właśnie z tego względu.

Jakie jeszcze nowe projekty tak Cię absorbują?

6 Comments

Add Yours

Komentuj, nie hejtuj