Tomasz Ciachorowski. Czy uważa siebie za wrażliwą osobę?

Jest to pewnego rodzaju iluzja. W ogóle mam wrażenie, że ludzie cały czas obracają się w iluzorycznych rzeczywistościach.

Rozumiem, że i tak nie dowiem, się co było nie tak.

Mam po prostu wrażenie, że każdy z nas, na swój własny użytek, w „samoobronie” buduje taki obraz rzeczywistości, który wydaje mu się najbardziej realny. Taki, który w największym stopniu usprawiedliwia jego obecność na tej planecie i uzasadnia jego wybory życiowe. Bardzo często ma to niewiele wspólnego z obiektywną rzeczywistością. Podejrzewam, że robię to, tak samo jak i Ty. Mówię tutaj o naszym dorosłym życiu. Tak łatwiej jest nam funkcjonować. Dzięki temu jesteśmy w stanie łatwiej przetrawić pewne sytuacje. Potrafimy też zbudować pozytywny obraz samego siebie, na przekór wszystkim naszym niedoskonałościom i przewinieniom.

Widziałam Twój showreel, demo. Wynika z niego, że trochę się nacałowałeś i napłakałeś na tych planach zdjęciowych. Czy w życiu też jesteś taki uczuciowy?

Bywam. Łatwo poddaję się emocjom. Może zbyt łatwo. Jednak jestem na tyle świadomy samego  siebie, że gdy rozpoznaję u siebie pewną emocję, to dokonuję wyboru, czy chcę ją żywić, czy też nie. Czy chcę ją wyartykułować, zamanifestować, czy zachować dla siebie. Wraz z wiekiem dochodzę do różnego rodzaju odkryć. Nie należę do najmłodszych osób. Jak mówi moja mama bliżej mi do 50-tki niż do 20-stki.

Wiesz, w tym wieku to niejeden aktor wypłynął na szerokie wody.

Ja wcale nie dramatyzuję. Nie jestem zmartwiony swoim wiekiem. Po prostu przez całe życie dokonujemy pewnych przemyśleń, które dokądś nas prowadzą. Mam wrażenie, że im dłużej żyjemy na tej planecie, to te przemyślenia są coraz bardziej płodne. Zbieramy coraz więcej danych z naszego życia. Jesteśmy wstanie więcej mądrych i trafnych rzeczy powiedzieć o świecie, o sobie.

Czy uważasz siebie za osobę wrażliwą?

Tak. Bardzo. Wydaje mi się, że mam dość specyficzną wrażliwość.

To znaczy?

Np. oglądam film, który u wszystkich w kinie wzbudza radość, a u mnie wywołuje wzruszenie. I na odwrót. Filmy, które z reguły dotykają i poruszają ludzi, poprawiają mi humor.

Masz trochę inne spojrzenie.

Chyba przewrotnie reaguję na pewne sytuacje.

Iwona Gielecińska (Szostak)Tomasz Ciachorowski

To pomaga w życiu, czy przeszkadza?

Chyba pomaga. Pozwala mi czasami dokonywać nieoczywistych wyborów, a takie są zwykle ciekawsze. Również w aktorstwie.

Ale nie płaczesz na filmach?

Zdarza się, ale często są to filmy, na których właśnie mało kto płacze. Tylko ja w kinie ocieram ukradkiem łzy. Może inni nie dostrzegają tego, co ja? Mam wrażenie, że każdy z nas ma takie swoje okulary, prze które patrzy na świat. I to właśnie w filmach, książkach szuka czegoś o sobie, czegoś, co w jakiś sposób definiuje, komentuje jego życie.

Zgadzasz się z takim powiedzeniem, że to życie pisze scenariusze?

Życie jest tak barwne i ciekawe, że może być kanwą wielu wspaniałych scenariuszy filmowych. Potrafi nas każdego dnia zaskakiwać, prowadzi nas na przykład w ślepy zaułek, żeby zaraz potem otworzyć jakieś drzwi, które do tej pory były zamknięte, albo których istnienia nawet nie przeczuwaliśmy. W ostatnim roku widziałem bardzo dużo niesamowitych filmów opartych na faktach. Trudno byłoby opisać tego rodzaju historie, gdyby się nie wydarzyły. Filmy takie jak „Trumbo”, „Pokój” albo „Spotlight” to świetne tego przykłady.

Mógłbyś podać tytuł filmu, który najbardziej Cię wzruszył?

Takim filmem z ubiegłego roku jest np. „Młodość”. Film pełen finezji i wdzięku. „Sorrentino” pięknie opowiada o przemijaniu i jesieni życia.

Czy przy tej wrażliwości, jesteś również osobą systematyczną?

Nazwanie mnie osobą systematyczną byłoby dużym nadużyciem. Natomiast w tej chwili usilnie pracuję nad tym, żeby wprowadzić w życie pewien rygor. Pewne czynności staram się wykonywać z większą regularnością. Ale nie jest to łatwe, bo jestem taką osobą, która potrzebuje jakiejś wyższej instancji  nad sobą. Czegoś co mnie zdyscyplinuje. Takiej marchewki która mnie zmobilizuje i czasami zmusi do pewnych, wciąż odkładanych przeze mnie  czynności.

Czy mówimy o tym, że mogłaby to być kobieta?

1 Comment

Add Yours

Komentuj, nie hejtuj