Nie. Nie mówię tutaj o zależności od innych osób, tylko o nagrodzie, która mnie czeka. Na przykład, może być to idea, której podporządkowując się sprawi że moje zycie nabierze innej jakości. Wtedy nie robię niczego chaotycznie, bez celu. Odzywa się wówczas we mnie taki wewnętrzny szef. Łatwiej jest mi funkcjonować, gdy wokół mnie pewne sprawy są usystematyzowane. Być może to wynika z mojego analitycznego podejścia do życia. Chyba nie potrafiłbym tak żyć z dnia na dzień, teraźniejszością. Mam potrzebę planowania, analizowania i wyciągania wniosków.
Aktorstwo to ciężki zawód, raz jest praca, a raz jej niema. Nigdy nie zniechęciło Cię to, do tego zawodu?
Na początku kiedy miałem tzw. zawodowe dołki, frustrowałem się. Budziło to moje zwątpienie w sens uprawiania tego zawodu. Później zdałem sobie sprawę, że to jest normalne. Takie okresy posuchy zdarzają się każdemu aktorowi. Trzeba odsiedzieć swoje na ławce rezerwowych, być cierpliwym, pokornym. Teraz wiem już, że ten czas można bezboleśnie i pożytecznie przeczekać. Po co siedzieć i się frustrować, skoro można w tym okresie pracować na sobą, jeździć na warsztaty aktorskie. Wprowadzać fajne reformy w swoim życiu. Inwestować w siebie.
OK, ale co najbardziej irytuje Cię w tym zawodzie?
Chyba najbardziej irytuje mnie funkcja najemnika, która jest wpisana w ten zawód. Jest to związane z okresowym usadzaniem aktora na ławce rezerwowych. My aktorzy, jako najemnicy jesteśmy zdani na łaskę ewentualnych pracodawców, stacji telewizyjnych, teatrów. Czasami zdajesz sobie sprawę, że tak niewiele od ciebie zależy, poczynając od rodzaju postaci w które się wcielasz, a planowaniu drogi zawodowej kończąc. W pewnym stopniu oczywiście oswoiłem się z taką funkcją aktora „na dorobku”, jednak wolałbym mieć dużo więcej samodzielności w podejmowaniu decyzji. Im aktor jest bardziej utytułowany a jego pozycja zawodowa jest silniejsza, tym więcej może. Jego zdanie bardziej się liczy. Częściej uczestniczy w rozdawaniu kart.
Swoim strojem też coś mówisz, jak mógłbyś określić swój styl?
Eklektyczny i dosyć chaotyczny, niespójny. Często są to rzeczy przypadkowe, ale przede wszystkim takie, w których dobrze się czuję. To jest nadrzędna wartość.
Czy ten kluczyk na Twoim łańcuszku ma jakieś szczególne znaczenie?
Tak, ma dla mnie bardzo duże znaczenie. To jest talizman, który znalazłem w bardzo istotnym momencie mojego życia.
Znalazłeś gdzieś będąc w podróży?
Nie. Po prostu przechodziłem obok, leżał na trawie. To był akurat przełomowy moment w moim życiu i odczytałem to znalezisko jako pewnego rodzaju symbol i wskazówkę.
Daje Ci siłę?
Tak. Ilekroć patrzę w lustro i widzę ten kluczyk, przypomina mi o podjętej wtedy przeze mnie decyzji i przesileniu jakie miało miejsce w moim życiu.
Szukasz w życiu drogowskazów?
Raczej nie. Ten kluczyk jest wyjątkiem. Jakiś czas temu byłem pewien, że go zgubiłem, co oczywiście mnie zmartwiło, ale okazało się, że wciąż mi towarzyszył. Robiąc znalazłem go w moim plecaku, dokładnie w kieszonce zapinanej na zamek. Musiałem go zdjąć na planie zdjęciowym lub jakiejś sesji i schować go tam, o czym zapomniałem.
Jaki masz cel na najbliższy rok?
Wyjazd do Włoch na kilkutygodniowy kurs języka włoskiego. Miałem wyjechać właśnie dzisiaj, ale w związku z tym, że lada dzień zaczynam treningi do „Tańca z gwiazdami”, musiałem znów przełożyć ten planowany od dawna wyjazd. Zamierzam wybrać się tam już od kilku lat i zawsze wyskakuje mi coś, co zmusza mnie do zmiany moich planów. Być może uda mi się to zrobić w końcu tej jesieni. Ilekroć jestem w we Włoszech i obcuję z mieszkańcami tego kraju, to czuję, że chciałbym płynnie komunikować się z nimi w ich ojczystym języku. Ten kraj porusza we mnie takie struny, że chciałbym tam zostać jak najdłużej.
Rozmawiała: Iwona Gielecińska
Zdjęcia: Anna Kamińska http://adeania.com/
Fajny ten Tomasz 😉