Anna Karczmarczyk. Wywiad

"Zawsze byłam kotem, który chodził własnymi ścieżkami" - opowiada aktorka Anna Karczmarczyk. Dlaczego wciąż uczy się zuchwałości? Wywiad dostępny tylko na Prestige Bag News!

Anna Karczmarczyk wywiad

Co dzisiaj jest tematem tabu? Aktorka Anna Karczmarczyk lubi przełamywać schematy wyrazistymi rolami. Ostatnio wywołała dyskusje wymownym plakatem promującym sztukę „Przystojniaczek”. Debiutowała na wielkim ekranie jako nastolatka mocną rolą Alicji w „Galeriankach”. Z czym próbuje walczyć dzisiaj?

Anna Karczmarczyk – WYWIAD

„Wciąż uczę się zuchwałości” – czytam hasło przewodnie na Twoim Instagramie. Brakuje Ci pewności siebie?

Na scenie czuję pewność siebie, te słowa odnoszą się raczej do przebijania się poza sceną. Głośnego wyrażania własnej opinii bez obawy co inni pomyślą.

Zuchwałość jest potrzebna?

Bardzo, żeby zachować spokój duszy.

Na scenie możesz ją wykrzesać, a poza nie. Jak to się dzieje?

Kiedyś jeden z profesorów teatralnych powiedział mądre zdanie. Aktorami zostają ci bardzo pewni siebie, albo ci, którzy ciągle siebie szukają. Scena wydobywa z nas różne charaktery, daje przyzwolenie na bycie kimś innym.

Jesteś tym drugim przypadkiem?

Wydaje mi się, że tak. Nigdy nie zabiegałam o względy ludzi. Zawsze byłam kotem, który chodził własnymi ścieżkami. Lubił obserwować sytuacje, przeżywać, doznawać, nigdy prowokować. Dopiero scena dała mi możliwość prowokowania. Dzięki niej mogę przeżyć wiele żyć, co mi bardzo odpowiada. Wybrałam ten zawód bardzo szybko, bo mając zaledwie 7 lat, nie żałuje. Co prawda w tamtym czasie myślałam również o tym żeby zostać żołnierzem (śmiech).

Mówisz bardzo zdecydowanym głosem, nadawałabyś się na żołnierza.

Wychowywałam się ze starszym bratem, więc bez problemu odnalazłabym się w tym męskim świecie.  Dyrektor Teatru Kwadrat Andrzej Nejman śmieje się, że nie dość, że wojująca feministka, to jeszcze głośno mówi czy rola jej się podoba czy nie. Lubię takie przejrzyste relacje. Nikt nikogo nie oszukuje, nie obgaduje, nie ma do siebie pretensji. Bardzo szanuję szczerość, nawet gdy czasami nas to boli. Wystarczająco dużo kłamię pracując na scenie, przecież aktorzy w pracy cały czas udają kogoś kim nie są.

Drzemie w tobie męski pierwiastek, pomimo bardzo kobiecej urody.

Odkryłam go w sobie dość niedawno. Pracowałam nad spektaklem reżyserowanym przez szowinistę. Wyżywał się na mnie. Mocno zawalczyłam o siebie i główną postać, którą grałam. Nie chciałam, żeby była przestraszoną mimozą, tak, jak w zwyczaju miał przedstawiać kobiety w swoich sztukach. Zależało mi na zbudowaniu postaci wielowymiarowej, prawdziwej, z krwi i kości. Za każdym razem toczyła się wymiana zdań i walka na argumenty, ponieważ reżyser nie znał dobrze scenariusza, czasami była to walka z wiatrakami. To wszystko spowodowało, że musiałam zawalczyć o siebie.

Anna Karczmarczyk wywiad Prestige Bag News
Prestige Bag News
Anna Karczmarczyk – wywiad

Jednak! Nie jest tak źle z tą zuchwałością.

Życie uczy i weryfikuje. Dobrze jest wiedzieć, kiedy być miłym i szczerym, a kiedy konkretnym i zuchwałym.

Wtedy jest się bardziej szanowanym?

Wtedy my siebie bardziej szanujemy. Nie dajemy zrobić sobie krzywdy, ponieważ wyznaczamy granice.

Swoimi rolami chętnie przełamujesz tabu i utarte schematy. Spektakl „Przystojniaczek” grany  na scenie kameralnej wymaga odwagi?

Tak. „Przystojniaczek” był dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem. Nigdy wcześniej nie grałam spektaklu dwójkowego, pomijając oczywiście sceny w szkole teatralnej. Zaczynamy bardzo fantazyjnie, od wielkiego wybuchu jak u Hitchcocka, U niego lecą kolejne, a my ściągamy widza z baśni do rzeczywistości. Cieszę się, że to właśnie z Marcinem Korczem tworzymy duet na scenie. Mieliśmy okazję już wcześniej spotkać się na naszej drodze zawodowej. Spektakl opiera się na naszej szczerej rozmowie o miłości.

Spektakl promuje bardzo wymowny plakat. Konieczny dla tej sztuki?

Od razu biorę na klatę wszystkie komentarze, to był mój pomysł. Zainspirowałam się zdjęciem Johna Lennona i jego żony, artystki Yoko Ono. Nasza historia w „Przystojniaczku” odnosi się do wspomnienia pierwszej miłości. Miłości głębokiej i mocnej, która wciągnęła głównego bohatera i nie pozwoliła pójść naprzód. Skoro kobieta jest pewnym marzeniem, idealizowanym niczym grecki posąg to interpretacja z nagością moim zdaniem bardzo pasuje. Ona jest naga i bezbronna, a jednocześnie bardzo silna, niezależna. On wtulony, z oczami przepełnionymi miłością i tęsknotą trzyma ją najmocniej jak się da, żeby tylko nie odfrunęła, nie zniknęła. Najłatwiej byłoby sugestywnie wrzucić na plakat przystojniaczka, czyli naszego Marcina Korcza, jednak obraliśmy inną strategię.

Sesja zdjęciowa w świetle reflektorów, półnago. Domyślam się, że jednak związana z dużym stresem.

Za moim pomysłem poszła cała ekipa. Ta myśl, nie pozwalała mi na żaden wstyd. Zadanie potraktowane aktorsko, po prostu chciałam wykonać to najlepiej jak potrafię, aby zaciekawić i zainteresować widza. Nie żyjemy w czasach, gdzie nagość jest tematem tabu, wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że teraz bycie ubranym jest tematem tabu. Umówmy się, prawie na wszystkich billboardach prezentują się półnagie kobiety. W naszym przypadku mam wrażenie, że na nagość jest zasadna. Nagość to znak.

Pojawiło się kilka bezpośrednich komentarzy przy plakacie, typu – Marcin Korcz trzyma Cię za tyłek.

Cóż… a to i tak jeden z tych lżejszych 🙂 W Internecie panuje wolność wyrazu i wypowiedzi. Niektóre przekraczają wszelkie normy przyzwoitości, są krzywdzące i agresywne. Jednak wolę, żeby na sesji zdjęciowej przy pięciu osobach złapał mnie Marcin Korcz za tyłek, niż będąc na imprezie złapał mnie obcy człowiek. Pamiętajmy, że to zdjęcie i plakat jest artystyczną formą przekazania informacji, uczuć, pewnego zamysłu. Wszystko ma znaczenie –  nasze spojrzenia, układ rąk, nóg. Jeżeli ktoś jest wrażliwy na sztukę i nie jest ignorantem zwróci wagę na to w jaki sposób Marcin trzyma Ankę za pupę i dlaczego ją tak trzyma, co to symbolizuje. Czasami przeraża mnie poziom komentarzy.

Anna Karczmarczyk wywiad
Iwona Gielecińska Prestige Bag News
Anna Karczmarczyk wywiad
Prestige Bag News wywiady
Anna Karczmarczyk – wywiad

Kwestia bezpieczeństwa w tym zawodzie jest bardzo istotna. Często mówiłaś, że po „Galeriankach” byłaś zaczepiana w komunikacji miejskiej. Czy teraz dobierając role zawracasz uwagę na aspekt bezpieczeństwa?

Nie. Już nikt nie zrobi mi krzywdy. Ludziom bardzo szybko przychodzi ocenianie i ranienie. Kiedy jesteś osobą publiczną ludziom wydaje się, że mają ciche przyzwolenie by przekraczać pewne granice, słowa, dotyku, wchodzić w twoją strefę komfortu. Niekiedy jest to bolesne, ale nie do końca mamy na to wpływ. Czasami trzeba wyrzucić z siebie te emocje. Ćwiczę boks, bo uczy pokory. Jest dobrym sposobem na wyrzucenie na przykład żalu, rozczarowania, złości. Powrotu do balansu.

Gdy grałaś w „Galeriankach” byłaś nastolatką. Były łzy?

Komentuj, nie hejtuj