Anna-Maria Sieklucka. WYWIAD

Zostałam rzucona na głęboką wodę i z perspektywy czasu naprawdę mam odwagę powiedzieć: „To było trudne, ale dałam radę”.

Anna-Maria Sieklucka – wywiad z aktorką o tym, co zmieniło się w jej życiu po głośnych premierach trzech serii „365 dni”. O afirmacji życia i pracy nad własnym rozwojem. Skąd czerpie siłę? Dlaczego teraz patrzy na życie z innej perspektywy?

WYWIAD

3 lata i 3 części filmu „365 dni” wywróciły Twoje życie do góry nogami. Jak z perspektywy czasu oceniasz tę rewolucję? Co się zmieniło?

Zaczęłam swój filmowy debiut od głównej roli w tryptyku. Rola była nieoczywista, a właściwie oczywista, ale stygmatyzująca, co odczuwam do dziś. I choć nie pragnęłam tych stygmatów jak święta Teresa, myślę, że w gruncie rzeczy to był dla mnie dobry czas. Bo wraz filmami dojrzałam. Stałam się pełnokrwistą, dojrzałą, świadomą siebie kobietą, która doskonale wie czego chce, jakie ma plany, marzenia, cele. W momencie tworzenia pierwszej części byłam Amą, nikomu nieznaną dziewczyną z Lublina pracującą głównie przy teatrze Gardzienice lub w Jeleniej Górze. Bo wtedy teatr grał mi w sercu najmocniej. Film „365 dni” dał mi twarz i apetyt na filmową przygodę. I choć po pierwszej części zalała mnie fala hejtu, komentowano, że film to porażka, zagrałam w kolejnych dwóch częściach, co zresztą miałam w kontrakcie. To była dla mnie nie tylko lekcja aktorstwa, ale też solidna lekcja życia. Na światowych premierach zobaczyłam kompletnie inną mentalność ludzi od tej, którą mamy w Polsce. Nagle, bo w ciągu dwóch dni, film znalazł się w TO 10 na światowym Netflixie. Za każdym razem film obejrzało 300 milionów ludzi na całym świecie. Sukces czy porażka? To mnie nauczyło, że wszystko jest subiektywne. Nigdy nie wiesz, czy to, co cię spotyka to szczęście, czy może jednak nie. Znasz opowieść o chińskim wieśniaku?

Nie, opowiedz…

W małej chińskiej wiosce mieszkał stary mężczyzna, który miał tylko syna, konia i kawałek pola, które uprawiał. Koń był dla wieśniaka niezwykle wartościowy, ponieważ dzięki niemu mógł zapewnić byt sobie oraz swojemu synowi. Pewnego dnia koń zniknął. Sąsiedzi współczuli mu, że spotkało go takie nieszczęście. Mężczyzna nie zamartwiał się jednak stratą konia, lecz ze spokojem zapytał: „Szczęście? Nieszczęście? Kto wie?” Tydzień później zwierzę niespodziewanie powróciło do wieśniaka i… przyprowadziło ze sobą stado innych koni. Sąsiedzi nie mogli uwierzyć w to, jakie szczęście go spotkało, bo w całej wiosce nikt nie miał tylu koni! Gratulowali mu z całego serca. Stary wieśniak podziękował im grzecznie za miłe słowa, po czym zapytał: „Skąd wasza pewność, że to, co się wydarzyło, jest szczęściem?”. Sąsiedzi uznali starca za dziwaka.

Pewnego razu syn wieśniaka postanowił okiełznać jednego z nowych koni. Niestety, spadł z grzbietu zwierzęcia i złamał nogę. Sąsiedzi ponownie składali mężczyźnie wyrazy współczucia, a ten pytał tylko spokojnie: „Szczęście? Nieszczęście? Kto wie?”. Dni mijały, a kraj pogrążył się w wojnie. Do chińskiej wioski wkroczyli żołnierze, werbując do wojska młodzieńców. Zabrali wszystkich młodych mężczyzn, z wyjątkiem jednego – syna wieśniaka, który leżał w łóżku ze złamaną nogą. Żaden z młodzieńców zaciągniętych do walk nie przeżył, rodziny pogrążyły się w żałobie, a  wieśniak tylko zapytał: „Szczęście? Nieszczęście? Kto wie?” Nigdy nie wiesz, jak to, co cię dziś spotyka wpłynie na twoje życie. Warto ze spokojem przyjmować to, co ono przynosi, i dobre, i złe. Na tym chyba polega szczęście.

Wspominałaś w jednym ze swoich wywiadów, że od ponad roku jesteś na ścieżce rozwoju duchowego? Czego poszukujesz?

Myślę, że rozwój towarzyszy nam co dnia, jeśli tylko chcemy wiedzieć i czuć więcej. Dotarłam do takiego momentu w życiu, w którym każdy powinien wykonać pracę nad sobą. Od lat interesuję się ustawieniami systemowymi w nurcie Berta Hellingera. Zagłębiam się w to, jak wygląda dorastanie, jaki wpływ na dorosłe życie ma nasze dzieciństwo, co przejęliśmy od naszych rodziców, co od dziadków, jak rodowe historie kształtują ludzi. Obecnie zaczęłam Szkołę Nowej Świadomości w Instytucie Anny Choińskiej. Ta niezwykłej wrażliwości kobieta, która ma za sobą 20-letnie doświadczenie, uczy mnie metody Hellingera od podstaw. Mam do niej ogromne zaufanie, Ania była kiedyś prawą ręką Berta i tłumaczyła jego książki na język polski. Była krok w krok z mistrzem.

Ustawieniami zaraziła mnie moja mama. Pamiętam, kiedy wspólnie z mamą brałam udział w ustawieniach i nie mogłam wyjść z podziwu, jak to jest możliwe, że prowadzący – nie znając mnie i mojej historii – w trakcie rozpoczętego ustawienia opowiadają mi jak wygląda moje życie i są w tym bezbłędni. W dodatku poprzez rozkładanie problemu na czynniki pierwsze pomagają znaleźć rozwiązanie. Myślę, że właśnie wtedy rodziła się we mnie świadomość niezwykłości tej metody. Szybko przekonałam się, jak bardzo poprzez nią można pomagać innym. Marzę, aby w przyszłości otworzyć fundację dla kobiet. Chciałabym po zdobyciu pełnego doświadczenia wyniesionego m.in. ze szkoły wraz z innymi, wykwalifikowanymi specjalistami, pomagać kobietom i przywracać im pewność siebie, wiarę w swój potencjał, moc, siłę.

Jednak czego Ci potrzeba? Czego Ci brakuje, że zdecydowałaś się na taką ścieżkę rozwoju?

Każdy z nas jest w jakimś stopniu ukształtowanym człowiekiem. Wszyscy mamy pewne deficyty, niespełnienia, nieprzerobione lekcje, potknięcia i błędne decyzje na swoim koncie. Chcę rozpakować siebie na czynniki pierwsze, dociec, dlaczego pewnego rodzaju zachowania w moim życiu były takie, a nie inne. Uważam, że praca nad sobą wymaga odwagi. Ogólnikowo o tym mówię, nie chciałabym tego nazywać. Dzięki różnym warsztatom rozwojowym i pracą z wieloma terapeutami potrafiłam dostrzec u siebie schematy, które już przepracowałam, dzięki temu też wiem na co zwracać uwagę u innych. To doświadczenie jest niezwykle cenne, aby móc pomagać dalej innym.

Czym dokładnie będzie się zajmować fundacja o której wspomniałaś?

Chciałabym stworzyć taką kobiecą bazę, bezpieczne miejsce. Kobiety dla kobiet, które bardzo się wspierają. Kiedy kobiety działają razem, we wspólnym celu, to mogą stworzyć niesamowite rzeczy. Przy moich blisko 5 mln zasięgach na social mediach, wiem, że mam moc sprawczą, aby dotrzeć z moją inicjatywą do dużego grona odbiorczyń, także poza Polską.

Anna Maria Sieklucka wywiad Prestige Bag News
Pretige Bag News
Anna Maria Sieklucka wywiad Prestige Bag News
Anna Maria Sieklucka – wywiad

Afirmujesz życie. Na czym to polega?

Carpe Diem. Chwytam każdy dzień najpełniej jak tylko mogę. Nauczyłam się żyć dniem obecnym, cieszyć się chwilą, być tu i teraz. Nie lubię marnować czasu. Jestem niezwykle żywiołowa, wszędzie jest mnie pełno. Jestem zodiakalnym bliźniakiem, więc mam dwie natury. Czasami bardzo potrzebuję spokoju – jestem jak niezmącone lustro wody, a innym razem potrzebuję niesamowitego ognia w swoim życiu. Gdzieś ta moja natura się przeplata. Myślę, że jak już machina ruszy, jestem nie do zatrzymania. Uwielbiam to, bo wiem, że w moim życiu cały czas się coś dzieje. Ale też potrafię powiedzieć stop i zatrzymać się, odpocząć.

Czy masz takie poczucie, że ludziom ciężko jest rozpoznać jaka jesteś naprawdę, ponieważ ciągle oceniają Cię przez pryzmat roli Laury w filmie „365 dni”? Co chciałabyś przekazać innym, żeby o Tobie wiedzieli?

Że jestem dobrym, przyzwoitym człowiekiem. Bo tylko to w gruncie rzeczy liczy się w życiu. Zdaję sobie sprawę, że jestem wielopłaszczyznową enigmą, ale zaczęłam sobie radzić z opiniam ludzi. Nie przejmuję się tym, co ludzie powiedzą. Bo zawsze coś powiedzą. Potrafię ocenić, skąd mogą się brać nieprzemyślane, czasem krzywdzące opinie, czy to jest moje czy innych. Co ludzie mogliby o mnie wiedzieć? Cyklicznie będę to pokazywać, szczególnie poprzez mój Instagram przede mną nowe role teatralne i mam nadzieję także filmowe.

Czy jesteś na takim etapie, że chcesz coś komuś udowodnić?

Jeżeli chcę coś udowodnić, to tylko sobie. Marzy mi się zagranie w jakimś horrorze albo thrillerze, na przykład w roli agentki FBI, pełnokrwistej kobiety, która nie odpuszcza. Chciałabym pokazać siebie z innej aktorskiej odsłony. W filmie „365 dni” zostałam rzucona na głęboką wodę i z perspektywy czasu naprawdę mam odwagę powiedzieć, że to było trudne. Tak, trudne psychicznie i fizycznie dla mnie, jako kobiety. Szczerze powiedziawszy nie wiem, która aktorka dopiero co zaczynająca swoją przygodę z filmem by się tego podjęła. To była niezła szkoła życia, ale i aktorstwa. Aktor jest niczym gąbka – chłonie wszystko. Im więcej wchłonie, tym potem więcej z siebie da. Jako młoda dziewczyna nie zdawałam sobie sprawy z tego, czym rządzi się produkcja filmowa, show-biznes, jak działają te mechanizmy. Sama musiałam wiedzieć, gdzie wyznaczyć swoje granice. Jako aktorka, ale i jako kobieta. Nikt mi tego nie pokazał, nikt nie podpowiadał.

Idziesz dalej. Skąd znalazłaś tę siłę?

7 Comments

Add Yours
  1. 1
    S.

    Bardzo ciepły i fajny wywiad!
    Jednak dziennikarstwo może być jeszcze profesjonalne, bez wałkowania tematu romansów, filmu 365 dni i innych ploteczek.
    Czytało się cudownie <3

    • 2
      Iwona Gielecińska

      Cześć, bardzo dziękuję za Twój komentarz 😀 Zawsze staram się poprzez wywiad pokazać naturalną stronę człowieka, to co ma do przekazania innym. Super, że to zauważasz i doceniasz 💗 Mam nadzieję, że będziesz dalej chętnie odwiedzać Prestige Bag News 😀

  2. 3
    Aga

    Bardzo dziękuję za ten wywiad, można dużo się dowiedzieć na temat samej Anny-Marii, jej wartości, którymi się kieruje w życiu oraz jej postrzegania wielu spraw.
    Przyznam, że miałam okazję zamienić kilka słów z Amą i jest niezmiernie ciepłą i życzliwą osobą o wielkim sercu!
    Pozdrawiam serdecznie. ❤

  3. 4
    Aga

    Bardzo dziękuję za ten wywiad, można dużo się dowiedzieć na temat samej Anny-Marii, jej wartości, którymi się kieruje w życiu oraz jej postrzegania wielu spraw. Przyznam, że miałam okazję zamienić kilka słów z Amą i jest niezmiernie ciepłą i życzliwą osobą o wielkim sercu!
    Pozdrawiam serdecznie. ❤

    • 5
      Iwona Gielecińska

      Cześć Agnieszka, super, że Ci się spodobał wywiad ❤ i ogromnie Ci dziękuję, że podzieliłaś się ze mną swoją opinią. Serce rośnie, gdy wiem, że czytacie. Już od jakiegoś czasu szykuję kolejny wywiad. Zapraszam już teraz, będę informować na Instagramie i Facebooku 🙂

  4. 6
    Marta

    Niesamowity wywiad! Bardzo wartościowy, konkretny, a co za tym idzie SZCZERY:) Myślę, że każdy kto się nie natknął wcześniej na postać Anny, to na podstawie tego wywiadu wykreuje sobie dobroduszną, charyzmatyczną i przede wszystkim bezinteresownie pomocną kobietę! Myślę, że serdeczność, pracowitość i troskliwość o drugiego człowieka Anny przyniesie jej nie jeden sukces 🙂

    Pozdrawiam

    • 7
      Iwona Gielecińska

      Cześć Marta! Dziękuję za ten fantastyczny komentarz. Nabieram wiatru w żagle i szykuję się do kolejnego wywiadu. Pięknie to napisałaś. Bardzo się cieszę, że tak wartościowe rzeczy wyciągnęłaś z wywiadu. Cudnie!❤️ Wpadaj częściej na Prestige Bag News 🙂

Komentuj, nie hejtuj