Bartek Jędrzejak. Wywiad

"Uważam, że w show-biznesie jest jak w sklepie mięsnym" - opowiada Bartek Jędrzejak. Można przesadzić? Przeczytaj wywiad!

Bartek Jędrzejak wywiad

Trudne chwile. Ale od dziecka, gdy wychodziłem na scenę uczono mnie, że widza nie interesuje to co przeżywam i jaki mam nastrój. Publiczność chce mnie widzieć zawsze w dobrej formie. Kindersztuby i obycia scenicznego uczyłem się już od dziecka tańcząc w lubuskim zespole pieśni i tańca w Zielonej Górze. Wtedy nauczyłem się także ogromnego szacunku do publiczności. Pamiętam jak dziś, pewną sytuację. Kanada, park, rozstawiona scena na otwartej przestrzeni, bez zadaszenia. Mamy występować, gdy na chwilę przed koncertem zrywa się burza, ulewa. Ludzie rozbiegają się. Pod sceną zostają tylko dwie osoby z parasolami. I co dalej? Odwołujemy? Nie. Dyrektor podejmuje decyzje, że zaczynamy grać dla tej dwójki. Dopiero po jakimś czasie głośna muzyka przyciągnęła pozostałych widzów. I to jest szacunek. Pracę prezentera mógłbym też przyrównać do pracy aktora. Formy teatru. Odpowiednio umalowani, ucharakteryzowani występujemy przed widzami. Nie okazujemy tego, co rozrywa nas w środku.

Bartek Jędrzejak wywiad
Bartek Jędrzejak
Bartek Jędrzejak wywiad
Bartek Jędrzejak – wywiad

Skąd brałeś motywację do pracy? Wiele osób odpuściłoby. Powiedział dzisiaj nie mogę, nie dam rady.

Ja też wielokrotnie chciałem odpuścić, zrezygnować z kilku projektów. Jednak dostałem pozytywnego kopa w domu. Od najbliższych usłyszałem, żadne L4 jak sugerowała Pani doktor. Gdybym został na zwolnieniu prawdopodobnie siedziałbym w rozciągniętym dresie, patrzył w sufit, nie jadł, nie dbał o siebie. Natomiast mobilizowałem się, bo każdy dzień miałem zorganizowany, wypełniony zadaniami. Musiałem wstać, ubrać się, umyć, potem wyjść, dojechać do pracy. I na tyle na ile miałem siły, robiłem to. Oczywiście wszystko zależy od skali depresji. Ja akurat byłem wstanie pracować. Starałem się dawać ze wszystkim radę, choć nie było łatwo. Najgorsze były poranki i wieczory, a dzień rozmywał się, jakoś się układało.

Zdaje się, że chodziłeś do kilku specjalistów. Dlaczego żaden z nich nie rozpoznał, że to depresja?

To nie było tak, że chodziłem do wielu specjalistów, którzy mnie źle diagnozowali czy zostawiali bez opieki. Wręcz przeciwnie. Zaopiekowali się mną. W pewnym momencie stwierdziłem, że pójdę do psychologa. I to kompletnie z innego powodu. Chciałem sobie pogadać, poukładać pewne rzeczy. Byłem na jednej wizycie, potem drugiej, trzeciej i kolejnych. Wiadomo, że na takich wizytach trzeba się bardzo otworzyć, uzewnętrznić. Wyobraź sobie, że jeździsz na rolkach, łamiesz rękę. Ta ręka się zrasta, ale na tyle źle, że nie jesteś wstanie z nią funkcjonować. Musisz iść do ortopedy, który ją złamie i złoży jeszcze raz. Dokładnie tak samo jest z psychologiem. Psycholog musi dogrzebać się głęboko do rany, musi ją porozcinać, wywalić bebechy. To wygląda strasznie. Potem musi to wszystko pozszywać, poskładać i założyć plasterek. Ja w pewnym momencie u psychologa, zacząłem się właśnie dobijać do tych trzewi, rozcinać wszystko. I to mniej więcej też było takim powodem, gdzie wszystko się połączyło. Miałem szczęście, trafiłem na wspaniałych lekarzy. Ale niewiedza odnośnie depresji jest ogromna.

Niektórzy jak mają gorszy dzień, już mówią, że mają depresję. Inaczej sobie to wyobrażają.

To wynika z niewiedzy. Co innego jest chandra, zły humor, odczuwalny spadek warunków biometeo. My trochę zbagatelizowaliśmy ten problem. A depresja to cholernie poważna choroba i należy o tym głośno mówić. Przeraziła mnie jedna rzecz i próbuję to sobie poukładać w głowie. Wyobrażasz sobie, że mamy 2021 rok, a my w Polsce dopiero budujemy pierwszy szpital psychiatryczny dla dzieci i młodzieży. Bardzo mocno wspieram Fundację TVN „Nie jesteś sam”, która właśnie tym roku zbiera pieniądze na ten cel. Zdałem sobie sprawę, jak daleko jesteśmy mentalnie w pomocy psychiatrycznej i psychologicznej w Polsce. WHO prognozuje, że za kilka lat takie przypadłości jak depresja czy nerwica lękowa będą zajmowały pierwsze miejsca na światowych listach, jeśli chodzi o choroby.

Bagatelizujemy, bo sądzimy, że problemy psychiczne mogą być oznaką słabości?

Moim zdaniem znakiem odwagi. Ja wcale nie jestem słaby. Czy oznaką słabości jest nowotwór, zapalenie ucha, covid? Czy oznaką słabości jest, kiedy piłkarz kończy karierę z powodu kontuzji kolana? Nie, to są informacje, że organizm jest przeforsowany, powiedział dość.

Bartek Jędrzejak Prestige Bag News
Iwona Gielecińska
Bartek Jędrzejak prezenter pogody
Prestige Bag News wywiad
Bartek Jędrzejak wywiad
Bartek Jędrzejak – wywiad

Tak, chociaż niektórzy mogą uważać, że nie masz wpływu na inne choroby np. nowotwór, natomiast na swój stan psychiczny już tak.

Myślę, że też nie mamy na to wpływu. Nie ściągamy świadomie na siebie tej choroby. Jakbym wiedział, że mam na to wpływ, nigdy w życiu bym do tego nie doprowadził. To nie jest tak, że depresja i nerwica lękowa pojawia się nagle. Wręcz przeciwnie. Rozwija się przez długi czas. Oczywiście można to sobie poukładać, ukryć, zamaskować, przypudrować. Tylko, że to będzie narastało, pogłębiało się i za chwilę obudzisz się stojąc na moście.

Jak z tym walczyć?

W momencie, gdy czujemy, przeczuwamy, że coś jest nie tak, trzeba od razu działać. Skonsultować ze specjalistą. Odkąd zacząłem mówić o tej chorobie publicznie, wziąłem na siebie dużą odpowiedzialność. Dostałem setki maili, wiadomości na Instagramie. Niektóre z nich mnie przerażały. Osoby potrafiły napisać do mnie, że nie chce im się żyć, że odbiorą sobie życie. I to jest ogromna odpowiedzialność, bo po drugiej stronie wiadomości jest człowiek, który ma poważny problem. Oczywiście wiadomo, że nie wsiądę w samochód i nie pojadę do tych osób, ale staram się napisać, że poproszę jutro o kontakt. Jutro chcę dostać informację, że zapisałeś się, zapisałaś się do psychiatry na wizytę.

Odpisujesz wszystkim?

Komentuj, nie hejtuj