Joanna Jarmołowicz. Wywiad

„Teraz mam w sobie dużo pokory. Uczyłam się jej” – opowiada Joanna Jarmołowicz w specjalnym wywiadzie dla Prestige Bag News.

Joanna Jarmołowicz – wywiad o dystansie do życia, optymizmie, ale jednocześnie twardym stąpaniu po ziemi. Już w szkole musicalowej przekonała się, że środowisko artystyczne to świat, w którym bardzo dobrze się odnajduje. Uwielbia tworzyć coś nowego, grać na planie i wcielać się w postacie, do których może wnieść coś nowego i własnego. Tak, jak w przypadku serialowej Halinki z „Na dobre i na złe”, z którą coraz częściej jest utożsamiana. Czy zawsze pozytywnie spogląda na świat? Przeczytajcie wywiad.

Wywiad

Jak się dzisiaj czujesz?

Dobrze.

Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach to bardzo ważne pytanie.

Czuję się stabilnie, chociaż nie jest to moja życiowa forma.

Nie jest to Twoja życiowa forma prywatnie czy zawodowo?

Zawodowo i prywatnie mam super formę, bardziej mam na myśli zdrowie fizyczne.

Przy nienormowanym czasie pracy łatwiej o spadek formy?

Nie, ja już dostosowałam się do nienormowanego czasu pracy. Lubię wyjść z domu na przykład ekstra rano. Gdy moja rodzina jeszcze smacznie śpi, ja w tym czasie mogę być już po make-upie na planie zdjęciowym. Taka praca ma swoje zalety. Mogę wrócić do domu wcześniej lub po prostu, kiedy mam czas, mogę przejść się uliczkami w środku tygodnia w południe, i wstąpić na przykład do kawiarni, gdy nie ma tłoku 😊 Lubię ten rytm. Nie narzekam.

Przyjechałaś do Warszawy z Legnicy, gdy miałaś 17-lat. Kawał czasu. Zmiana miejsca zamieszkania dla nastolatki to ogromna zmiana w życiu.

Tak, ale był to bardzo dobry moment. Wtedy szukałam odskoczni i trafiłam do szkoły musicalowej Maćka Pawłowskiego. Tam poznałam super ludzi, z którymi przyjaźnię się do dziś. Mam wrażenie, że to dzięki nim jestem jaka jestem, w pewnym sensie tworzą mnie jako człowieka. Teraz mam w sobie dużo pokory. Uczyłam się jej. Przyjaciele właśnie są od tego, żeby powiedzieć „ej, stop”. Zawsze powtarzam, że jestem bardzo wdzięczna Maćkowi, Liwii oraz całej kadrze naszej szkoły. Jako młodzi ludzie wykonywaliśmy bardzo ciężką pracę, mieliśmy taniec, śpiew, aktorstwo i mnóstwo innych rzeczy. I tak myślę, że oni nas przygotowali do tego, co się teraz dzieje.

To był dobry krok.

To był bardzo dobry krok. Polecam każdemu młodziakowi pójście do takiej szkoły. Nie dość, że nawiązują się kontakty na lata, to później okazuje się, że masz możliwość pracowania z tymi ludźmi. Gdzieś w środku wiedziałam, że to będą ludzie na całe życie. To jest fajne, miłe, sentymentalne.

Czy jako nastolatka po zmianie miejsca zamieszkania nie miałaś momentu buntu?

Jak już trafiłam do Romy, gdzie było szaleńczo i fajnie nie było mowy o buncie 😊 Szybko odnalazłam się w tym środowisku, jestem typem trochę wariata. Rzeczywiście dogadywałam się z osobami, którzy dzisiaj są tancerzami, dziennikarzami, artystami.

Osoby z zawodów artystycznych szybko nawiązują relacje, są otwarci na innych, nie mają tzw. barier?

Ja zupełnie nie mam takich barier. Lubię ludzi i myślę, że to rodzinne 😉 Jestem taka po mamie, babci. Ogólnie to mi pomaga. Dzięki temu, że jestem otwarta mogę robić także mnóstwo innych rzeczy. Nie zamykam się tylko na aktorstwo, mogę śpiewać, tańczyć i robić wiele innych rzeczy. I co więcej, robię to 😊 Granie na planie jest super, ale nie muszę tylko na tym poprzestawać.

Joanna Jarmołowicz – wywiad

Fajnie, że doceniasz nie tylko samą pracę, ale relacje międzyludzkie. Nie każdy jest taki otwarty.

Dla mnie to jest najważniejsze. Mam przyjaciółkę Carmel, która w ogóle nie jest ze świata artystycznego, ale dzięki niej zaczęłam doceniać, w jak wyjątkowym świecie żyję. Uświadamia mi, jak fajne rzeczy robię, że mam możliwość tworzenia czegoś kreatywnego z osobami, z którymi pracuję. Działamy artystycznie razem, bratersko, wymyślamy, piszemy i potem szybko realizujemy. To jest kwestia temperamentu i tego, czego chcemy od życia.

Czy ogólnie aktor powinien lubić ludzi?

Wiesz…, nie lubię nazywać siebie aktorką.

Dla mnie jesteś aktorką. Papierek nas nie definiuje.

Tak, jestem nią, w porządku 😊

Ale bronisz się przed tym.

Po prostu bliżej mi do planu serialu, filmu niż do teatru. Lubię scenę, lubię na niej być, ale nie będę też ukrywała, że czasami brakuje mi tej szkoły aktorskiej. Z drugiej strony, to praktyka czyni mistrza w tym zawodzie przed kamerą. Nauczyłam się jej i jest super, i często podejmuję różne nowe wyzwania na planie. Sprawia mi to dużą przyjemność. Nie czekam jednak na wielką rolę życia.

Zdawałaś trzy razy?

Komentuj, nie hejtuj