Joanna Kuberska. Wywiad

„Żyję w zgodzie z własną naturą” - opowiada aktorka Joanna Kuberska. Wyjątkowa rozmowa specjalnie dla Prestige Bag News.

Joanna Kuberska – wywiad z aktorką o sztuce podpatrywania, kanonie urody i samoakceptacji.  Wystarczy zmiana koloru włosów lub inna kreska w makijażu, by ukazać jej nowe oblicze na ekranie. Czy taka plastyczność wizerunku pomaga czy przeszkadza? I jak do cech charakteru ma się pieczenie i dekorowanie słodkich ciast? Kobieta różnych talentów.

WYWIAD

Jesteś dobrym materiałem do zmiany wizerunku. Czasami trudno rozpoznać, że to Ty jesteś na ekranie. Na przykład wystarczy zmiana koloru włosów, tak jak przy roli Marii Piłsudskiej.

Dziękuję, dla mnie to komplement. W końcu na tym polega magia tego zawodu, że można przeżyć tyle różnych wcieleń i za każdym razem wyglądać inaczej. Dzięki tej plastyczności mogę być jak z lat 90., a za chwilę z lat 60. Cenna informacja zarówno dla mnie jako aktorki, jak i osób, które ze mną współpracują.

Jednak udało ci się wtedy przekonać ekipę.

To wcale nie było takie proste. Na zdjęcia próbne przychodziłam sauté, w dżinsach, podkoszulku. We współczesnej dziewczynie musieli zobaczyć Marię Piłsudską, pierwszą żonę marszałka, stateczną kobietę, która ma już dziecko. Uwierzyć jej, że potrafi stworzyć wiarygodną, żyjąca postać ubiegłego stulecia. Kiedy już docelowo dostałam perukę i epokowy kostium, wszystko było inne. Ja byłam inna. Cieszę się, że los sprezentował mi taką rolę. Mogłam budować postać przy użyciu zupełnie nowych dla mnie narzędzi. Wszystko co udało mi się uzyskać w tworzeniu tej postaci było bardzo ciężką pracą. Tworzeniem od zera, gdyż materiałów źródłowych o mojej bohaterce jest bardzo mało. Ten projekt pomógł mi oswoić się ze sobą w tym zawodzie. Pomógł mi odnaleźć w sobie ciekawe elementy twarzy, ciała. Musiałam być odartą z tego wszystkiego, co moje. Na czas pracy na planie dostałam inną tożsamość. Niesamowite doświadczenie.

Aktor jest tym lepszy im bardziej akceptuje siebie?

Nie wiem, czy w ogóle jest taki moment, że akceptujesz siebie w stu procentach. Bylibyśmy wtedy bardzo pyszni. Co prawda ten zawód jest dość egoistyczny, jednak trudno powiedzieć, że to miałoby świadczyć o byciu lepszym na scenie.

Akceptujesz siebie w stu procentach?

Jestem na takim etapie, że jest mi dobrze ze sobą. Bardzo ważne dla mnie jest to, abym mogła z podniesionym czołem spojrzeć w lustro każdego dnia i powiedzieć jest ok. Staram się podejmować słuszne i mądre decyzje. Człowiek chciałby unikać potknięć, błędów, a na pewno je minimalizować w swoim życiu, to naturalne, ale nierealne. W tym zawodzie definiują nas zarówno sukcesy, jak i porażki. Z przewagą niestety tych ostatnich. Jednak, jak już ten sukces przyjdzie, smakuje niesamowicie. Wtedy zapominasz przez co płakałaś, wyrywałaś sobie włosy z głowy, nie jadłaś, nie spałaś. Ta krótka chwila szczęścia i spełnienia wszystko rekompensuje.

Zawsze dobrze czułaś się z własnym ja? Byłaś wychowywana bez kompleksów?

Jestem jedynaczką i wiem, jak często ludzie postrzegają i oceniają jedynaków, ale ja mam poczucie, że zostałam wychowana w dobrym balansie. Ani nie byłam zagłaskiwana i chwalona za nic, ani też nie miałam tak zwanego zimnego chowu. I tak jest do dzisiaj. Myślę, że to na pewno w dużej części zbudowało moją dzisiejszą świadomość.

Joanna Kuberska wywiad
Wywiad Prestige Bag News
Joanna Kuberska wywiad
Joanna Kuberska – wywiad

Inaczej myślimy, gdy mamy 28 lat a inaczej, gdy mamy 17. Czasami jest duża przepaść w postrzeganiu świata.

Sporo w tym racji. Ja na pewno wyznaję te same wartości, tylko inaczej już myślę o różnych rzeczach. Jako nastolatka miałam bardzo intensywnie wypełniony czas edukacją. Szkoła i jednocześnie szkoła muzyczna kilka razy w tygodniu, w klasie klarnetu, później saksofonu. Jazdy konno, na nartach, pływanie, lekcje języka obcego. Nie biegałam beztrosko po podwórku. Jednak nie mam poczucia straconego dzieciństwa, bo czas na zabawę też miałam. Ale na pewno nie było tam miejsca i czasu na siedzenie i zachwycanie się samą sobą. Myślę, że nie miałam też czasu wpadać w kompleksy. Może dlatego, że rodzicie nigdy nie próbowali zrobić ze mnie „małej miss” Miałam i mam normalny dom i kochających rodziców. A to daje siłę na wszystko – na życie i pracę. Teraz patrząc na to, co dzieje się na świecie, coraz częściej mam wrażenie, że dzisiejsi rodzice za bardzo próbują zrealizować w swoich dzieciach swoje niespełnione ambicje.

W aktorstwie obowiązuje konkretny kanon piękna? Tak, jak kiedyś Marilyn Monroe, czy Audrey Hepburn?

Każda epoka w sztuce propagowała jakiś styl, modę i wizerunek. To dotyczy również kina. Ludzie zmieniają się nie tylko na ulicy, ale również na ekranie. Zmienia się ich wygląd, fryzura, styl noszenia ubrań, myślenie i szybkość przekazu, to normalne. Owszem, dziś z nostalgią patrzymy na lata kina z Marilyn Monroe i Audrey Hepburn, ale kto wie, czy za kilkadziesiąt lat ktoś nie będzie z nostalgią patrzył na dzisiejsze nasze czasy i nasz kanon piękna? Tamte czasy i kanony już nie wrócą, a szkoda. Teraz nie stawia się już na kobiecość, a na inność, która ma być kontrowersyjna, intrygująca, co jest bardzo przykre. Stawia się na kobiety, które są chłopczycami, i na mężczyzn, którzy są „dziewczycami”! I jeszcze jedno, pęd do bycia piękną po wsze czasy, powoduje również, że twarze na ekranie są do siebie podobne i coraz mniej wyrażają emocji. A przecież film, czy teatr czerpie z tego źródła najwięcej!

Usłyszałaś kiedyś od profesorów, że wpisujesz się w jakiś kanon?

2 Comments

Add Yours

Komentuj, nie hejtuj